Są takie weekendy, kiedy nie bardzo jest czas, by wyjechać na dłużej, ale słonecznej pogody za oknem szkoda na siedzenie w domu. Wtedy wyruszamy pod Kraków, choćby do jednej z podkrakowskich dolinek, leżących na terenie Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie (o Dolinie Kobylańskiej i Dolinie Racławki już Wam pisałam). Tym razem scenariusz jest odrobinę inny, choć podobny. Bo jest dolinka, jest pod Krakowem, tylko park krajobrazowy nam się zmienia ;) Tym razem wybór padł na Dolinę Mnikowską, leżącą na terenie Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego. Ale jesteśmy szaleni ;)
Nasz spacer zaczynamy przy parkingu w przysiółku Skałki. I od razu stajemy przed wyborem. Możemy powędrować w prawo, wzdłuż rzeki Sanki i dotrzeć do rezerwatu Zimny Dół lub miło brzmiącej dla ucha Dolinki Brzoskwinki. My wybieramy drogę w lewo i już po chwili wpadamy w objęcia skalnych ostańców.
Wędrujemy dnem doliny rzeki Sanki, najpierw szerokim wąwozem otoczonym wapiennymi ostańcami, których wysokość dochodzi do 80 m. Jest taki wiersz Gustawa Ehrenberga poświęcony Dolinie Mnikowskiej, w którym mowa o strumieniu na łożu z bławatów. Bławatów nie ma, są za to bryły lodu i ostatnie pryzmy śniegu. Jest tam jeszcze coś o paniątkach z Krakowa, którym na wsi nudno. O co to to nie!
Nie nudzimy się, bo już po chwili docieramy do miejsca, które jest największą atrakcją Doliny Mnikowskiej - mianowicie do wizerunku Matki Bożej Skalskiej. Wizerunek namalowany na wapiennym ostańcu wznosi się nad doliną od około 1863 r., ale jego geneza i powstanie, jak to zwykle bywa, nie jest jasne.
Podobno pierwszy, nieistniejący dziś malunek wykonał Walery Eljasz Radzikowski. Skąd pomysł? Legendy o powstaniu Matki Boskiej Skalskiej są dwie. Pierwsza mówi o hrabinie Potockiej, której ukazująca się we śnie Matka Boska na skale pomogła uratować chorującą córkę. Hrabina w końcu trafiła na skałę ze swojego snu i w podzięce ufundowała malowidło. Druga z legend mówi o grupie powstańców styczniowych, którym Madonna z Mnikowa pomogła ukryć się przed Rosjanami.
Warto wdrapać się po ziemnych schodach na samą górę, bo widok, który rozciąga się spod skały jest piękny. W dolinie jesteśmy prawie sami, tylko raz po raz nad głowami przelatują nam z hukiem samoloty.
Ale oprócz wizerunku Matki Boskiej Skalskiej Dolina Mnikowska skrywa jeszcze inne tajemnice. Ukrytych jest w niej kilkanaście jaskiń, a ta najbliżej nas, nad Matką Boską Skalską długości 82 m była miejscem wielkiego fałszerstwa archeologicznego.
Otóż w l. 80 XIX wieku prace archeologiczne rozpoczął tu niejaki Gotfryd Ossowski. I okazało się, że jaskinia pełna jest neolitycznych figurek! Robotnicy zatrudnieni przy jej eksploracji dostarczali figurek zwierząt i bogów na pęczki, a pan Ossowski datował je na neolit i sowicie płacił znalazcom. Figurki pojechały na zagraniczne wystawy i coś się zaczęło psuć. Komuś tam w wielkim świecie nie spodobało się, że te neolityczne figurki ozdabiają wzory ludowe łudząco podobne do tych spod Mnikowa. Ktoś tam otwarcie zarzucił fałszerstwo, ktoś inny stanął w obronie znalezisk Ossowskiego. Rozpętała się długoletnia dyskusja. W końcu krakowscy archeolodzy (po prawie 50 latach!) dotarli do Mnikowa, odszukali pracujących w jaskini robotników, a ci przyznali się do fałszerstwa. Mieli naprawdę dobry pomysł na biznes.
Teraz wędrujemy wzdłuż Sianki po jej błotnistych brzegach. Wąwóz w tym miejscu znacznie się zwęża, rzeczka wije się malowniczo i jakoś tak niespodziewanie docieramy do asfaltu i do cywilizacji po drugiej stronie doliny. Spacer jest krótki, ale przyjemny. Gdy świat się już wreszcie zazieleni chyba wybierzemy się tu na piknik.
Dojazd do Doliny Mnikowskiej:
Autobusami MPK linii 209 i 269 z przystanku Salwator do przystanku Mników Sklep lub Mników Skałki (to dotyczy tylko baaardzo rzadko jeżdżącej linii 209). Parking dla samochodów znajduje się przy przystanku Mników Skałki.
Och, cóż za historia z tymi figurkami. A spacer już taki trochę wiosenny ;)
OdpowiedzUsuńSzukajcie aż znajdziecie! Wiosna gdzieś nam się schowała i wczoraj nawet prószył śnieg za moim oknem. A spacer i widoki piękne - sama bym się w taką trasę wybrała, gdyby nie to, że jestem zmarźlakiem ;)
OdpowiedzUsuńPodobna historia zdarzyła się w tym samym mniej więcej czasie w Niemczech, tyle że tam chodziło o kawał zrobiony profesorowi przez studentów.
OdpowiedzUsuńInna sprawa że albo ktoś inspirował kopaczy, albo jakieś znaleziska były i dopiero gdy zabrakło oryginałów zaczęto je preparować.
A dolinka wspaniała... Znasz jakieś niewspaniałe? Bliskość "dolinek", to jedna z tych rzeczy których Krakusom zazdroszczę (a nie ma ich wiele).
Tych regionów Jury prawie nie znam, byłem tam przed laty. Ale przykład archeologicznego fałszerstwa pokazuje, że jesteśmy narodem bardzo przedsiębiorczym i z głową do interesów :-)
OdpowiedzUsuńPiękne tereny na wiosenny spacer. Latem będzie tu zapewne zjawiskowo :)
OdpowiedzUsuńWiosna w pełni. Trzeba wykorzystać piekną pogode na takie właśnie wycieczki.
OdpowiedzUsuńOch niech ta wiosna w końcu zawita u nas na dobre. Mam dość zimy z resztą chyba jak każdy. ;)
OdpowiedzUsuń