Niedziela Palmowa to dla chrześcijan początek Wielkiego Tygodnia i najważniejszych obrzędów w roku liturgicznym. Ale coraz częściej właśnie w ten dzień "odkurza się" dawne wielkanocne tradycje, organizuje kiermasze, warsztaty. Skanseny i rynki małych miasteczek ożywają.
Na pewno większość z Was słyszała o konkursie palm w małopolskiej Lipnicy Murowanej. Przybywamy tam prawie każdego roku by popatrzeć na palmy, zajrzeć do kościoła św. Leonarda i kupić co nieco na wielkanocny stół.
Tym razem w poszukiwaniu wielkanocnych tradycji wybraliśmy się do Tokarni, niewielkiej wsi pomiędzy Pcimiem i Jordanowem, by wziąć udział w bardzo oryginalnych obchodach Niedzieli Palmowej.
Ale najpierw musimy cofnąć się w czasie, dokładnie o 50 lat. W 1968 r. ówczesny proboszcz parafii w Tokarni, ks. Jan Mach wskrzesił zapomnianą od prawie 200 lat tradycję procesji wokół kościoła z drewnianą figurą Jezusa na osiołku. Naturalnych rozmiarów rzeźbę "Jezuska Lipowego" wykonał kościelny, twórca ludowy Józef Wrona, a wzorował się na XVI - wiecznej figurze z Szydłowca, którą zobaczyć możecie w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Zwyczaj ten znany był już w X wieku, najstarsze zachowane figury pochodzą z XIII wieku. Kościół zakazał tego rodzaju procesji w 1780 r., gdyż podobno przerodziły się w hulanki i swawole. Ksiądz Mach swawoli się nie bał, my też się nie boimy, więc wróćmy do współczesności.
W Tokarni witają nas odpustowe kramy. Mijamy plastikowe dinozaury, traktory i krówki, na widok których dwadzieścia lat temu pewnie tu zakończyłabym zwiedzanie.
Po przekroczeniu bramy kościoła pw. Matki Bożej Śnieżnej nastrój jarmarczny znika. Przed świątynią, na dwukołowym wózku stoi ustrojona palmami drewniana figura Jezusa na osiołku. Na razie wokół jest pusto, tylko dzieci pozują do zdjęć, wszystkie z obowiązkową żywą, zdobioną kwiatami z bibuły palmą w rączkach.
Po chwili na plac kościelny wchodzi barwny korowód. W tłumie błyskają ludowe, kolorowe spódnice i góralskie kapelusze. Rozpoczyna się stawianie palm. A zadanie to nie byle jakie, bo najwyższe palmy wysokością dorównują kościelnej wieży. Choć nie obyło się bez strat, po chwili postawione palmy zdobią fasadę kościoła. Podobnie jak w Lipnicy i w Tokarni odbywa się konkurs na tę najpiękniejszą, najwyższą, najokazalszą.
Jeszcze kilka słów o samej świątyni. Gdy Jan Mach wskrzeszał tradycję procesji z osiołkiem, okrążały one całkiem inny kościół. Ten który my widzimy powstał zaledwie kilka lat temu. Wewnątrz znajduje się otoczony kultem wizerunek Matki Bożej Śnieżnej, ikony w typie bizantyjskim. Ten zabytkowy, drewniany XVIII - wieczny kościółek możecie zobaczyć w skansenie w Zubrzycy Górnej, gdzie został przeniesiony w 2007 roku.
O 11.00 procesja ruszyła. Za drewnianym Chrystusem i strażacką orkiestrą podążył kolorowy orszak i las palm, z którego najwyższe wybijały się wysoko ponad tłum.
I tak dzięki pomysłowi proboszcza sprzed pół wieku i talentowi skromnego ludowego rzeźbiarza mieliśmy okazję zobaczyć dziś coś niezwykłego, bardzo szczerego i bardzo żywego.
I bardzo pięknie!
OdpowiedzUsuńA jaka piękna pogoda się trafiła :)
OdpowiedzUsuń