10 września

Na tropie Czarnej Damy


Gdzie w Polsce straszy? Wszędzie! W zamkach, pałacach, na polach bitew i rozstajach dróg. Przez ponad tysiąc lat naszej historii nazbierało się duchów co niemiara. A co straszy? Chyba najczęściej Damy. To nieszczęśliwym białogłowom najtrudniej rozstać się z ziemskim padołem. I Dam mamy w Polsce całą plejadę: Białe, Czarne, a nawet Żółte czy Błękitne. W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić Wam kilka sylwetek tych Czarnych, może najbardziej nieszczęśliwszych z Dam, może najtragiczniejszych?

Czarna Dama z Szamotuł




To najbardziej znana z Czarnych Dam i chyba najsmutniejsza, bo jej historia w dużej mierze wydarzyła się naprawdę. Poznajcie opowieść o nieszczęsnej Halszce z Ostroga:


Elżbieta Katarzyna, osierocona przedwcześnie przez ojca, odznaczała się pyszną urodą i pysznym bogactwem. Była jedną z lepszych partii w XVI- wiecznej Rzeczypospolitej. O jej rękę konkurował m.in. Dymitr Sanguszko, bratanek opiekuna dziewczyny. Gdy nie udało się zdobyć panny (wówczas około czternastoletniej) prośbą, zuchwały kuzyn uciekł się do groźby i najechał zamek w Ostrogu. Młodym udzielono ślubu. Wkrótce pojawił się kolejny zalotnik- Marcin Zborowski. Za cichym przyzwoleniem matki młodej mężatki, która nie pogodziła się z małżeństwem córki, zabił Dymitra. Jednak ożenić się z młodą wdową nie zdołał, gdyż na scenę dramatu wkroczył król, Zygmunt August we własnej osobie. Wydał Halszkę, ku jej wielkiej rozpaczy, za starszego mężczyznę, pana na Szamotułach - Łukasza Górkę. Za zgodą monarchy, z racji młodego wieku dziewczyna mogła jeszcze przez rok pozostać przy dworze. Wykorzystała to ustępstwo i wraz z matką schroniła się w klasztorze we Lwowie. Po roku, gdy mąż nie doczekał się żony, klasztor oblężono. Zdesperowana matka postanowiła uciec się do ostatniego fortelu i...wydała córkę za mąż, tym razem za księcia słuckiego, pod pretekstem nieskonsumowania małżeństwa z Górką. Król nie mógł pozwolić sobie na taką zniewagę. Klasztor zdobyto, młody małżonek poległ, a nieszczęsną trzykrotną mężatkę przywieziono do gniazda rodowego męża. Jak chce legenda, kolejne czternaście lat Halszka spędziła więziona w baszcie szamotulskiego zamku. Dopiero śmierć okrutnego męża wyzwoliła ją z zamknięcia. Wolnością cieszyła się jeszcze tylko dziewięć lat. Choć zmarła w Dubnie, jej duch upodobał sobie spacery po zamku w Szamotułach i tam najprędzej ją spotkacie.



Czarna Dama z Janowca

Ta historia mogłaby się wydarzyć dawno, dawno temu, zza siedmioma górami i siedmioma lasami, a wydarzyła się w Janowcu. Oto młoda i piękna córka ówczesnego pana na włościach zakochała się w ubogim lecz szlachetnym rybaku. W wyniku braku akceptacji przez otoczenie, własnej dumy i uporu niezadowolonego rodzica zamknięta w wieży dziewczyna wbiła sobie nóż w serce, a rybak utopił się w stawie. Teraz odziana w czerń panna straszy w tzw. Czarnej Wieży. O duchu młodzieńca brak informacji.
 



Czarna Wdowa z zamku Sobień

Zamek w Lesku

To duch rodowy. Ukazywał się członkom rodu Kmitów, gdy czekała ich śmierć lub ważne wydarzenie. Pierwotnie Czarna Dama straszyła w zamku Sobień, później przeniosła się do Leska, gdy i ród zmienił siedzibę. Kim była? Legenda wskazuje na Annę, żonę Jana Kmity Noska, która zginęła w wyniku tragicznego oblężenia zamku Sobień. Jeśli jednak nie należymy do rodu Kmitów nasze szanse na spotkanie z damą oko w oko są nikłe.

 

Czarna Pani z Osowca




To najbardziej tajemnicza z naszych bohaterek. Jako jedyna nie jest duchem osoby zmarłej, a zrodziła się z chmury śmiercionośnego gazu. Ale nie wyprzedzajmy wydarzeń. Oto historia, którą usłyszałam pewnego sierpniowego dnia od Pani Przewodnik po twierdzy w Osowcu:

Podczas oblężenia twierdzy przez Niemców w 1915 r. i braku sposobu na poddanie się zamkniętych w niej Rosjan, atakujący zadecydowali o użyciu gazów bojowych. Skutki były straszne. Chmura gazu przeszła nad pozycjami obrońców i zabiła ponad tysiąc żołnierzy. Wielu ocalało tylko dlatego, że salwowało się ucieczką, dla swoich zwierzchników- dezercją. I tu na scenę wkracza Czarna Dama. Otóż postawieni przed sądem polowym nieszczęśnicy zeznali, iż w chmurze gazu krążyła ogromna postać kobieca w czarnej pelerynie, która wybierała swoje ofiary i dusiła je. Postać ta niewątpliwie związana jest w jakiś sposób z armią niemiecką, gdyż widziana była jeszcze kilkukrotnie, zawsze wtedy gdy Niemcy wchodzili do twierdzy Osowiec.



Czarna Dama z Pałacu Wielopolskich w Krakowie





Na koniec opowieść z rodzimego, krakowskiego podwórka. Wyobraźcie sobie puste, długie korytarze i cień kobiety owiniętej w czarne suknie. Widziało ją wielu. Stróże, portierzy, wszyscy ci, którzy musieli zostać w nocy w murach budynku. Skąd wziął się duch w siedzibie Prezydenta m. Krakowa?

Przenieśmy się najpierw do l. 30 XX w. Pałac Wielopolskich jest już od kilkudziesięciu lat siedzibą magistratu. W pomieszczeniu kasy miasta dzień i noc musi dyżurować policjant. Pewnej nocy wartownik opróżnił cały magazynek służbowej broni w kierunku... ściany, po czym uciekł. Co takiego zobaczył? Nie był w stanie odpowiedzieć.

Cofnijmy się jeszcze o kilkadziesiąt lat, do początku XX w. W pałacu instalowano centralne ogrzewanie. W jednej z wnęk odkryto szkielet, prawdopodobnie młodej kobiety. Znalezione kości rzekomo zakopano na Cmentarzu Rakowickim, piwnicę zamurowano, a pracownikom magistratu nakazano milczenie. Mamy ducha, mamy zwłoki. Czas na ich ponurą historię.

Schyłek XVIII w. Pewnej ciemnej nocy kapłan przy kościele NMP zostaje wezwany z wiatykiem. Powóz już na niego czeka. Przybywa do pewnej rezydencji. Na miejscu starszy mężczyzna każe mu spowiadać dziewczynę. Po udzieleniu sakramentu panna zostaje ścięta jednym ruchem katowskiego miecza, a jej ciało owinięte w sukno i wyniesione. Przerażonego księdza usiłowano otruć podanym winem, lecz z przezorności wylał je niepostrzeżenie i w ten sposób się uratował. Czym zawiniła zabita dziewczyna? Już się pewnie nie dowiemy. Wiemy natomiast, że straszna zbrodnia ściągnęła nieszczęście na cały ród Wielopolskich, bo członkach ich rodu tu mowa. Sam pałac spłonął niebawem i został odkupiony przez miasto. Do dziś jest tam siedziba magistratu. I duch także do dziś błąka się po korytarzach.



Przyznajcie, historie polskich Czarnych Dam sprawiają, że dreszcz przebiega po plecach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP