14 lipca

Tatry, czy my się w ogóle lubimy?




Na początek ostrzeżenie: będzie marudzenie.


Pewnie większość z Was poznała mnie już na tyle, że wie, że na każdą propozycję wycieczki reaguję dzikim entuzjazmem. Czy to góry, czy to morze zawsze jestem gotowa na wyjazd. Zatem wytłumaczcie mi, dlaczego gdy słyszę "A może weekend w Tatrach?" tylko blednę i zmartwiałymi usty szepczę nie, nie, nie...?



Miłe (złego) początki



Moją relację z królowymi polskich gór rozpoczęłam wcześnie, bo już w okresie wczesnoszkolnym wraz z Rodzicami przemierzyłam większość dolin, odwiedziłam wszystkie tatrzańskie schroniska po polskiej stronie, a nawet zdobyłam kilka szczytów. Później okazało się, że należę do tej elitarnej grupy osób, która uważa, że Tatry Bóg stworzył tylko po to, żeby z Beskidów był piękniejszy widok i absolutnie się w Beskidach zakochałam.

Ale jeśli chce się zobaczyć płochacza halnego kradnącego frytki z talerza na Kasprowym Wierchu albo pomurnika śmigającego po Raptawickiej Turni trzeba w Tatry przyjechać. Przyszedł czas na mój wielki powrót. I znów parę szczytów zdobyłam, kilka dolin przeszłam, zobaczyłam to i owo. I co? I muszę napisać zdanie, które na pewno wyda się niektórym obrazoburcze. Uwaga... nie lubię Tatr.


A dlaczego Tatr nie lubię?



Problemy zaczynają się już na osławionej zakopiance. Godziny w korku. Później dworzec w Zakopanem. W Zakopanem, które w moim odczuciu jest po prostu brzydkie. Nie bardzo rozumiem, jak miasto z tak ładną, niepowtarzalną wręcz architekturą, ciekawą historią i zabytkami dobrowolnie samo się zepsuło. Kina 7 D, woskowe figury, Lasy Vegasy, banery reklamowe na każdym skrawku wolnego miejsca, tłumy. Rozumiem, że jest popyt to jest i podaż. I tym bardziej mnie to martwi.



Ok, ale przyjechaliśmy w góry. I tu też tłumy. Możecie mi radzić, że trzeba poza sezonem, ale ja jeżdżę w różnych porach roku i ostatnio odnoszę wrażenie, że w Tatrach nie ma czegoś takiego jak "poza sezonem". Lato, zima, na okrągło- tłumy. Każdy ma takie samo prawo jechać w góry, wiem. Ale co powiedzieć na dzieci z koloni śpiewające (mówiąc łagodnie) w parku narodowym ku radości opiekunów, śmiecących idiotów, grafficiarzy, panów w klapkach z piwkiem w łapie na drodze do Morskiego Oka albo rodziców pchających małe dzieci Orlą Percią? Dziękuję, postoję.

 
Takie tam znad Morskiego Oka


W Tatrach jest drogo. Na urlop jedzie się wydawać pieniądze, z tym się zgodzę. I niech już będzie ten płatny wrzątek albo cukier w schronisku za 1 zł, ale co z klimatem? Dlaczego tatrzańskie schroniska przypominają hotele?



Kolejna sprawa, to już moje widzimisię, a nie przywara Tatr. Jestem miłośniczką trawiastych połonin, szerokich przestrzeni. A tatrzańskie granie ranią niebo, ranią stopy, wymagają uwagi z każdym krokiem. No nie mój klimat po prostu.



I gdy tak sobie idę pod górę, sapiąc i mrucząc pod nosem, od mówienia "dzień dobry" tym z naprzeciwka już mi język skołowaciał i jestem pewna, że nie lubię, że to ostatni raz i nawet dziesięć pomurników i dwa orły przednie po raz kolejny mnie tu nie ściągną dostaję w twarz takim widokiem



albo takim



  
albo takim


No, i coś wtedy pęka, coś topnieje, nawet tych tłumów nie widzę, nogi przestają boleć. I wiem, że będzie następny raz. To co Tatry, do zobaczenia?

15 komentarzy:

  1. Tatry oferują niezaprzeczalnie piękne widoki, ale dla mnie tłum zabija urodę każdego, bez wyjątku miejsca. Dlatego jeżeli w Tatry, to tylko Słowackie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, można marudzić, psioczyć i narzekać na te dzikie tłumy, ale jak się zobaczy te cudne widoki, to złość nagle przechodzi... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno ruszyła wielka akcja oczyszczania Zakopanego z psujących wygląd miasta szyldów. Zajęli się tym urzędnicy, więc pewnie trochę to potrwa, ale i tak fajnie, że coś się w końcu ruszyło.

    Poza sezonem... rzeczywiście, trudno o tym mówić. Byliśmy miesiąc temu, czyli w sezonie wycieczek szkolnych... nie dość, że głośne, to jeszcze nie do wyminięcia. Dziękuję wszystkim opiekunom, którzy przypominają swoim podopiecznym, by grupa trzymała się jednej strony szlaku. I przeklinam wszystkich tych, którzy nie widzą problemu w zatarasowaniu całego przejścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo myślisz że trzoda w postaci dzieci na wycieczce szkolnej jest do upilnowania... opiekun jest szczęśliwy, jak idą w miarę zwartą grupą i nie rzucają kamieniami w przechodniów ;-)

      Usuń
  4. Tatry są jak... Kraków: oklepane, zatłoczone, horrendalnie drogie, w sporej mierze pozbawione klimatu i ... można się zżymać, ale raz na jakiś czas tam się jedzie...

    a że w Beskidach ładniej... to bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, pierwszy raz jestem na Twoim blogu. Trafiłam tu szukając kogoś kto opisuje relacje z podróży po Polsce, a w szczególności po górach. Jestem zakochana w polskim, górskim krajobrazie, który widuje tylko w wakacje. Mieszkam w Katowicach i ku mojej radości okazało się, że z niektórych punktów mogę zobaczyć Beskidy Śląskie (n. z Wielkiego Młyna w Wesołym Miasteczku, trwa to około 5 sekund, ale z niecierpliwością czekam na ten moment:))

    Co do Tatr to byłam dwa lata temu i irytowały mnie podobne rzeczy co Ciebie. Dodam od siebie śmierdzące końskimi sikami Krupówki i problem z przyjazną, ciepłą pogodą. Jednak masz rację,że widoki pozwalają zapomnieć o tych mankamentach;)

    Za dwa tygodnie wyjeżdżam z rodziną w Pieniny, będziemy wędrować po zboczach Trzech Koron i być może Sokolnicy:)

    Pozdrawiam serdecznie, Klaudia
    www.sagaoludziachlodu-rysunki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "będziemy wędrować po zboczach Trzech Koron i być może Sokolnicy:)" - to wiele nie powędrujecie - bo na Trzy Korony wiodą trzy szlaki, jeden ze Szczawnicy (przez Sokolicę), drugi z Krościenka a trzeci ze Sromowców. Na Sokolice to w zasadzie jeden...
      Ale macie jeszcze kilometry mniej oklepanych a wspaniałych szlaków.

      Usuń
    2. To ja od razu polecę Małe Pieniny, o których pisałam parę postów wcześniej

      Usuń
  6. ah i miałam dodać jeszcze, że zdjęcie z baneru głównego jest przepiękne, co to za miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam wielką nadzieję, że kiedyś Tatry przestaną być modne, bo ja je tak kocham, ale bez tych tłumów :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę Ci przyznać rację. Osobiście w Tatry jeżdżę, ale...tylko czasem. Zakopane już dawno straciło swój urok i z pięknego, klimatycznego miasteczka stało się turystycznym deptakiem. A jak widzę kolejne markowe sklepy odzieżowe i drogerie na Krupówkach, otwiera mi się nóż w kieszeni. Chyba nie tędy droga.
    Ubóstwiam za to Bieszczady. Spokój, cisza i turystów jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od kilku lat jeżdzę w Tatry. Lubię chodzić po górach, to moje hobby. Jeśli chodzi o Zakopane to zgodzę się z tym, że straciło swój niepowtarzalny klimat i zmieniło się w typowe turystyczne miasto. Zdecydowanie wolę spokojniejsze miejsca jak np. Bieszczady.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj. Ja zakochałam się w Tatrach. Celowo pisze Tatry nie Zakopane! Na szlak wyruszam bardzo wcześnie rano więc nie ma tłumów. A w nieszczesnym Zakopanem tylko śpię.:-D http://ganiawgorach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

TOP