To w Polsce w ogóle mamy
winnice? Chyba coraz mniej osób zadaje to pytanie, bo powrót uprawy winorośli do
Polski jest faktem i to faktem coraz szerzej znanym.
Przyznam, że od dawna
marzyła mi się taka enowycieczka, ale nie bardzo wiedziałam jak zabrać się do
tego organizacyjnie. Rowerem, samochodem- odpada z wiadomych względów, piechotą
bez sensu, bo odległości między winnicami są zbyt duże. I gdy tak tęsknie
patrzyłam w stronę województwa lubuskiego, które chyba najmocniej kojarzy się z
polskim winiarstwem okazało się, że nie dość, że winnice mam prawie pod nosem
to jeszcze podane na talerzu za sprawą Dnia Otwartych Winnic na Sandomierskim
Szlaku Winiarskim. Był transport autokarowy, niewielkie wpisowe i pięć winnic,
które dla nas otwarły swoje podwoje. Nic tylko korzystać!
Ale jeszcze moment. Muszę
Wam opowiedzieć skąd, jak i dlaczego, czyli to, co wszyscy lubią najbardziej-
historia i geologia!
Na pewno winną latorośl na
ziemi sandomierskiej uprawiano od czasów średniowiecza, potwierdzają to choćby
nazwy miejscowości Winiary i Winiarki. Pierwszą pewną datą jest 1226 r., w
którym do Sandomierza przybywają Dominikanie. Zakładają winnicę na wzgórzu
świętojakubowym.
Z czasem w okolicy powstaje ich coraz więcej. Na wiek XVII wypada powolny upadek winnic. Kolejne wojny, najazdy, a także ochłodzenie
klimatu sprawiły, że produkcja wina stała się coraz mniej opłacalna. Winnice
potrzebują spokojnych czasów. Dopiero początek XXI w.
przyniósł odnowienie winiarskich tradycji na te tereny.
Ale dlaczego akurat tutaj,
na ziemi sandomierskiej są tak dogodne warunki dla rozwoju winnych gron,
podobno w tym momencie najlepsze w Polsce? Pierwszym czynnikiem jest less,
ciepła gleba, w której winorośl doskonale się czuje. Druga kwestia to łagodne,
południowe stoki. A trzecia- ciepło, brak silnych przymrozków. Obok winorośli z
powodzeniem hoduje się tu morele, brzoskwinie i to z czego słynie Sandomierz-
jabłonie.
A wino? Specjalnością jest
wino białe i różowe, głównie z tzw. szczepów "mieszańców", które
lepiej sobie radzą w naszym klimacie- m.in. Rondo, Hibernal, Solaris.
To co, wyruszamy?
1. Winnica nad Jarem w Złotej
To 1 ha gospodarstwo
prowadzone przez Państwa Paciurów od 2009 r. Winnica jest malowniczo położona,
na skąpanych w słońcu południowych stokach, z widokiem na pół Kotliny
Sandomierskiej. Otoczona lawendowymi kępami "świątynia dumania" i
piękna, drewniana altana czynią to miejsce zupełnie wyjątkowym. Gospodarze,
mieszkający kiedyś na stałe w Kielcach rozważali sprzedaż ojcowizny. Na
szczęście zdecydowali się na założenie winnicy i ja im tego wyboru zazdroszczę.
2. Winnica Nobilis w Faliszowicach
Od ilości wiedzy Pani
Magdaleny Kapłan kręci się w głowie, ale nic dziwnego, właścicielka jest
pracownikiem naukowym Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. W 40 arowej
winnicy poznajemy sekrety uprawy krzewu winorośli, kalendarz prac w winnicy
(wszystko ręcznie, wszystko samodzielnie!). Miny nam powoli rzedną i decyzję o
rzuceniu wszystkiego i zakładaniu winnicy trzeba będzie jeszcze przemyśleć...
3. Terra - Winnica Smaku w Malicach Kościelnych
A właściciele winnicy Terra
właśnie tak zrobili. Rzucili swoje posady w Dużym Mieście i przenieśli się do
niewielkich Malic nad rzeczką Opatówką, by gospodarować na 4,5 ha
gospodarstwie. Krzaczki winorośli dopiero rosną, ale ja już Wam zdradzę, że tu
będzie niebawem piękna winnica. Na razie można podziwiać winiarnię urządzoną w
starej stajni (piękne sklepienie!), powędrować między sadzonkami i zjeść coś
dobrego w foodtrucku w chmurze aromatów z ziołowego ogródka. Bardzo mocno
trzymam kciuki za Terrę!
4. Winnica Płochockich w Darominie
To jest już marka.
Wielokrotni zdobywcy najwyższych nagród, także w międzynarodowych konkursach
Państwo Płochoccy zajmują się 4 ha winnicą od 11 lat i dobrze wiedzą co robią.
Nie boją się eksperymentów, zarówno w uprawie wymagających szczepów winorośli,
jak i w tworzeniu z nich doskonałych win. A w piwniczce pana Marcina kryją się
najprawdziwsze kwewri, czyli gliniane, wkopane w ziemię amfory, których na
Kaukazie od tysięcy lat używa się do produkcji wina.
5. Winnica Sandomierska w Górach Wysokich
Można powiedzieć, że rodzina
Małkiewiczów to prekursorzy winiarstwa na tym terenie, pradziadek właściciela,
Marceli Borkowski w 1937 r. prowadził 3 ha winnicę. Obecna powstała w 2004 r.
Winnica jest pięknie położona, tuż przy
lessowej skarpie, w której można poszukać muszelek z któregoś ciepłego,
prehistorycznego morza. Widok z porośniętych winoroślą stoków jest bajeczny. A
smaku (także winu) dodają chłodne piwniczki, pozostałe po benedyktynkach, które
kiedyś na tych terenach gospodarzyły.
I to już wszystko na dziś.
Siedem godzin w winnicach koło Sandomierza, które upłynęły zdecydowanie zbyt szybko, pięć wspaniałych winnic
i właściciele pasjonaci. Bez pasji nie ma wina, o tym Was mogę zapewnić. W
głowie trochę szumi, chyba od powietrza i dobrego humoru.
A Wy zapiszcie sobie od razu
w kalendarzu: 19-20 listopada 2016 r., Sandomierz- Święto Młodego Wina. Do
zobaczenia!
Super ekstra i w ogóle... Lubię wino, zwłaszcza młode, zwłaszcza z wodą mineralną zwłaszcza... na greckiej plaży ;-)
OdpowiedzUsuńNie był bym sobą gdybym lokalnego nie zareklamował, wpadnijcie kiedyś do Tarnowa do piwniczki Lippoczego! A na szlak to chyba najładniejsze widoki są z winnicy na Suchej Górze w Polichtach... zapraszam.
No proszę, nie trzeba jechać do Francji lub na południowy zachód Polski, by obejrzeć winnice? Nie miałam pojęcia, że na Wyżynie Sandomierskiej uprawiają winorośl.
OdpowiedzUsuńCzy 5 winnic w jeden dzień, to nie za dużo? Ja w Portugalii odwiedziłem dwie i miałem dosyć, ale może ja mało wytrzymały jestem :-)
OdpowiedzUsuńAle piękne winnice. I żeby je zobaczyć nie trzeba jechać do Toskanii:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w Polsce jest wiele nie odkrytych miejsc jeżeli chodzi o winnice. Sam ostatnio byłem w winnicy Szydłówcu (woj. świętokrzyskim. Najpierw pojechałem z moją dziewczyną zwiedzać dawne miasto średniowieczne a później winnice. Polecam wszystkim, którzy jeszcze tam nie byli ;).
OdpowiedzUsuń