Silnik gaśnie, Wytaczamy się z ciepłego wnętrza pojazdu. Wokół nas ciemno, że oko wykol, tylko gwiazdy świecą mocno. Zimno. Oddech zamienia się w parę i skrapla na włosach, ręce grabieją mimo rękawiczek. Jest kilka minut po piątej. Do świtu jeszcze daleko, ale żeby wziąć udział w spektaklu musimy być sporo przed czasem. Zapalamy czołówki, bierzemy lunety i lornetki. W słabym świetle latarki z trudem odnajdujemy ścieżkę. Nikt z nas się nie odzywa, wokół panuje kompletna cisza, tylko ze strony, w którą idziemy dobiega ciche trąbienie. Tym głosem Dolina Baryczy powoli budzi się do życia
Na zlotowisku Żurawi
W milczeniu docieramy do wieży obserwacyjnej. Wspinamy się powoli, gęsiego, stopnie skrzypią przeraźliwie w tej ciszy przedświtu. Rozstawiamy lunety. Niebo na wschodzie lekko poróżowiało, ale na rozpościerającym się u naszych stóp stawie jeszcze rozciąga się mgła. Blisko, tuż przed nami, dostrzegamy ciemne sylwetki czapli, stoją nieruchome jak posągi. Z mgły i ciemności dolatuje nas to samo tęskne trąbienie, przeraźliwie smutny klangor. Tam muszą być żurawie. W przenikającym do szpiku kości zimnie stoimy nieruchomo. Oczy przyzwyczajają się do szarówki, albo to ciemności coraz bardziej rzedną.
>>Zobacz także: Dlaczego birdwatching jest najlepszym hobby na świecie?
Zauważamy
pierwsze żurawie. Przechadzają się po płyciźnie, wyciągają
szyje w górę, zaróżowione, ozłocone pierwszymi promieniami
słońca. Przypominają napuszone strusie. Dostrzegamy coraz więcej
i więcej ptaków, coraz głośniejszy jest klangor i charczące,
gardłowe gru-gru. Gwiazdy gasną, niebo jaśnieje. I nagle wielka,
czerwona kula słońca wystrzela zza ściany lasu. Na ten znak - na
wodzie wielkie poruszenie. Żurawie podrywają się do lotu, najpierw
pojedynczo, a potem całymi setkami, tysiącami, formują klucze i
odlatują. Kurtyna zapada.
Dolina Baryczy praktycznie
Stawy Milickie i Dolina Baryczy to ważne miejsce odpoczynku migrujących ptaków. Warto tu przyjechać zwłaszcza jesienią, wtedy najłatwiej o spotkanie z bielikiem (kilkadziesiąt osobników naraz to nie rzadkość) i żurawiami. W październiku zaczynają się także odłowy karpi, również pokazowe, którym towarzyszy mnóstwo ciekawych imprez.
Stawy Milickie |
Stawy Milickie |
Sercem
Doliny jest Milicz. Miasto stare, wzmiankowane już w XII w. Trzeba
tutaj zobaczyć szachulcowy kościół, kiedyś ewangelicki kościół
łaski, a dziś przejęty przez parafię rzymskokatolicką pw. św. Andrzeja Boboli. Wnętrze
nie zachwyca, natomiast z zewnątrz świątynia robi duże wrażenie.
Milicz zna swoje ornitologiczne walory i się nimi chwali. Na rynku
powstały ciekawe rzeźby skrzydlatych mieszkańców i tablice
informacyjne.
Kościół w Miliczu |
W Miliczu |
W
mieście poszukajcie restauracji serwujących świeżą rybę z
pobliskich stawów, jest ich naprawdę sporo, a na dobry deser mogę
polecić cukiernię tuż obok kościoła.
Sporo
informacji o dolinie Baryczy znajdziecie tutaj.
A
inne pomysły na ostatnie jesienne dni tutaj.
Świetna przygoda. Tylu żurawi na raz to sobie nawet wyobrazić nie umiem.
OdpowiedzUsuńA w Parku Narodowym Ujście Warty bywa jeszcze więcej
UsuńRobisz smaka - jak w tym roku płynąć Białą Tarnowska zobaczyłem jednego to byłem zachwycony a jak w Kalu aż trzy to prawie wniebowzięty.
UsuńNiesamowity spektakl opisałaś. Zobaczyłam ten świt i zrywające się do lotu żurawie oczami wyobraźni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMusisz to zobaczyć na własne oczy, zostaje w pamięci
UsuńWidziałem taki spektakl w tv, chyba znad Ujścia Warty, coś niesamowitego! bardzo Ci zazdroszczę.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo musiało być niesamowite! No aż Ci zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńWoow, aż mnie tu porwało.
OdpowiedzUsuńPięknie.
Byłem kiedyś na Węgrzech, obserwowaliśmy miejsca gdzie żurawie zatrzymują się w drodze na swoje zimowe legowiska. Nigdy tylu ptaków na raz nie widziałem. Jest tam też możliwość zobaczenia Dropia.
OdpowiedzUsuńA w Dolinę Baryczy muszę koniecznie się wybrać.