Podziemne Miasto na Wyspie Wolin zostało udostępnione dla turystów w 2014 r. W tym roku zdobyło tytuł jednego z nowych 7 Cudów Polski w plebiscycie National Geographic. Gdy byłam na wyspie Wolin poprzednim razem, nie miałam pojęcia o istnieniu takiej atrakcji. Teraz postanowiłam nadrobić braki i sprawdzić, co tak ciekawego kryje się w podziemiach koło Świnoujścia.
Przekraczamy metalową bramę. Za nią stoją ukryte pod siatkami maskującymi wojskowe ciężarówki. Rozchylają się poły wojskowego namiotu.
- Obywatele, przepustki!
No nie mamy. Ale bez szemrania nabywamy. Niektórzy to nawet nabyli odznakę wzorowego marynarza, choć po morzu nie pływali. Ale przecież "nie matura, a chęć szczera...", prawda?
Po formalnościach lądujemy na placu, gdzie czeka już kilkunastu podobnych nam ochotników.
Po formalnościach lądujemy na placu, gdzie czeka już kilkunastu podobnych nam ochotników.
Za chwilę na plac wpada kapral.
- Czołem, kapralu Bomba - krzyczymy, ile sił w płucach i tak rozpoczyna się nasze szkolenie, a także ponad dwugodzinna podróż po skarbach III Rzeszy i tajemnicach zimnej wojny.
Podziemne Miasto na Wyspie Wolin, czyli kompleks schronów połączonych ze sobą siecią podziemnych tuneli został wybudowany w latach 1936 - 1938 jako nabrzeżna bateria artyleryjska Vineta, mająca chronić bazy Kriegsmarine w ujściu Świny. Szkolono tu artylerzystów do 1941 r.
Po II wojnie światowej obiekt został przejęty najpierw przez Armię Czerwoną, następnie oddany wojsku polskiemu. W l. 60 do istniejących betonowych schronów dobudowano podziemne tunele. I to w tempie ekspresowym, bo w kilka tygodni! Gdy u schyłku l. 90. wojsko uznało, że podziemia do niczego im się już nie przydadzą, zarządzono ich wysadzenie. Jednak dzięki grupie zapaleńców schrony udało się uratować i udostępnić je dla zwiedzających. Obecnie Podziemne Miasto jest filią Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Po II wojnie światowej obiekt został przejęty najpierw przez Armię Czerwoną, następnie oddany wojsku polskiemu. W l. 60 do istniejących betonowych schronów dobudowano podziemne tunele. I to w tempie ekspresowym, bo w kilka tygodni! Gdy u schyłku l. 90. wojsko uznało, że podziemia do niczego im się już nie przydadzą, zarządzono ich wysadzenie. Jednak dzięki grupie zapaleńców schrony udało się uratować i udostępnić je dla zwiedzających. Obecnie Podziemne Miasto jest filią Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Ustawiamy się w dwuszeregu, w równym to tak za drugim razem. Kapral Bomba przedstawia nam temat naszego szkolenia. Musimy przeniknąć przez cieśniny bałtyckie i zdobyć informacje na temat mleczności kapitalistycznych, duńskich krów. I wszystko to musi być przeprowadzone w największej tajemnicy! Póki co trochę obijamy się o siebie po komendzie "w prawo zwrot", ale nasz wyrozumiały kapral opanowuje sytuację i dziarsko ruszamy przed siebie.
Po krótkim marszu docieramy do ukrytego w wydmach niepozornego wejścia. Zagłębiamy się w żelbetonowe chodniki. Wita nas chłód i półmrok. Przed nami rozciąga się sieć korytarzy, jedynie częściowo zbadana i udostępniona. Obiekt był w trzymany w najściślejszej tajemnicy, a to co się w nim działo nie było wiadome nawet stacjonującym tu żołnierzom. Kompleks podzielony był na 5 stref. Aby dojść do ostatniej należało przejść przez kontrolę na każdej z poprzednich. Do ostatnich dwóch przepustki wystawiał osobiście minister obrony PRL.
Kapral Bomba rozkazuje nam zgasić latarki, poruszamy się w zupełnej ciemności, a jedyne czym możemy świecić to przykład, jak na dobrych żołnierzy przystało. Po chwili w tunelu rozlegają się słowa żołnierskich piosenek z "Deszczami niespokojnymi" na czele.
Po odejściu wojska w schronach zostały gołe ściany, ale udało się odtworzyć wnętrza, zgromadzono sprzęt radiotelefoniczny, obrony przeciwchemicznej, broń i przedmioty codziennego użytku.
Zachowały się m.in. toalety z czasów Kriegsmarine, które wzbudziły w nas najwyższy podziw starannością wykonania.
Zachowały się m.in. toalety z czasów Kriegsmarine, które wzbudziły w nas najwyższy podziw starannością wykonania.
Jest też salonka gen. Jaruzelskiego, gdyż schrony chętnie wizytowała wojskowa wierchuszka. A co działo się tu za PRL? Do czego wykorzystywano podziemia? Podpowiedzią jest wisząca na ścianie mapa przedstawiająca teatr wojny w Europie. III wojny światowej. Europa Zachodnia jest atomową pustynią, za chwilę stać się mają nią także ziemie polskie. Tymczasem żołnierze Frontu Polskiego prą na cieśniny duńskie. W Podziemnym Mieście na Wyspie Wolin miało znajdować się zapasowe stanowisko dowodzenia tym frontem. Stąd kierowano by wszystkimi wojskami w pierwszej fazie planowanego natarcia. Wyjaśnia to, dlaczego bunkry trzymano w tak ścisłej tajemnicy do końca zimnej wojny.
Opuszczamy podziemia. Podziwiamy potężne podstawy niemieckich dział 15 cm, zniszczonych w 1945 r. Trwają starania o odzyskanie przynajmniej jednego, gdyż udało się namierzyć miejsce jego przechowywania.
Wracamy na plac i znów zbieramy się w dwuszeregu. Wychodzi nam to wyjątkowo sprawnie. Jeszcze na cześć kaprala Bomby wznosimy trzykrotne hip hip hura! I możemy wracać bogatsi w wiedzę o Zgniłym Zachodzie.
Informacje praktyczne - zwiedzanie Podziemnego Miasta
Podziemne Miasto znajduje się ok. 500 m od stacji PKP Świnoujście - Przytór (parking dla samochodów), można dotrzeć także autobusem miejskim ze Świnoujścia do Międzyzdrojów (linia 10) albo pieszo, bardzo przyjemnym szlakiem zielonym, wiodącym około 3 km przez las od gazoportu i Fortu Gerharda.
Bilety (przepustki) do nabycia na miejscu lub w Forcie Gerharda (bilet łączony jest tańszy). Zwiedzanie (tylko z przewodnikiem) trwa około 2 godziny. W sezonie wakacyjnym kilka wejść dziennie, po sezonie - dwa. Więcej info na stronie Podziemnego Miasta na Wyspie Wolin
Zajrzyjcie także do wpisu o atrakcjach Świnoujścia i zaplanujcie weekend nad morzem po sezonie :)
A jeśli lubicie tajemnice i podziemia w jednym pakiecie, koniecznie wybierzcie się w Góry Sowie!
Zajrzyjcie także do wpisu o atrakcjach Świnoujścia i zaplanujcie weekend nad morzem po sezonie :)
A jeśli lubicie tajemnice i podziemia w jednym pakiecie, koniecznie wybierzcie się w Góry Sowie!
Byłem (znaczy starałem się przeniknąć do tych bunkrów) lata temu, zaraz jak wyparowało stamtąd wojsko. Ale nie było szans. Urbex był wtedy w powijakach, nie było ekipy, netu gdzie mozna wymienić doswiadczenia, ani tak dobrego sprzętu jak teraz. Z faktem że wyjscie bylo zaspawane jakoś byśmy sobie pewnie poradzili ;) Skoro np do tuneli i buinkrów w Darłówku wejść się udało...
OdpowiedzUsuńMiejsce mega ciekawe.
Tylko bym nacisk jeszcze większy położył na tę atomową pustynię w jaką miał się nasz kraj obrócić w imię szerzenia chorych idei!
Dlaczego wcześniej nie wiedziałam o tym miejscu?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń