10 czerwca

Biebrzański Park Narodowy. Wokół Carskiej Drogi


Carska Droga. Zbudowana w końcu XIX wieku, miała na celu połączenie twierdz w Łomży i Osowcu i umożliwienie przejścia rosyjskim wojskom suchą stopą trudno dostępnych terenów nad Biebrzą. Obecnie mianem Carskiej Drogi określa się ponad 30  -kilometrowy odcinek pomiędzy wsią Strękowa Góra i twierdzą Osowiec. Carska Droga, położona na niskim brzegu Biebrzy, od rzeki oddzielona kilkunastokilometrowym pasem bagien tzw. łosiostrada to jeden z symboli Biebrzańskiego Parku Narodowego i jedna z najciekawszych osi (choć asfaltowa), wokół której można się po nim przemieszczać. 


Zaczynamy w Strękowej Górze (nie mylić z pobliską Górą Strękową, wzniesieniem, które dzięki bohaterskiej obronie w 1939 r. nosi miano Polskich Termopili). Za ostatnimi domami wsi zaczyna się Biebrzański Park Narodowy. Zanim wyruszymy na jego odkrywanie warto skręcić w prawo, w drogę do wsi Zajki. Po około 800 m dotrzemy do wieży z widokiem na podmoke łąki. Przyda się tu luneta, bo można wypatrzyć lęgowe siewkowce, polujące drapole i rybitwy białoskrzydłe - te najpiękniejsze z naszych rybitw, tutaj mają swoją kolonię.


Mijamy tablice parku, ostrzeżenie o zwierzętach na drodze i po chwili po naszej prawej i lewej pojawia się jedno z najrzadszych i najcenniejszych siedlisk leśnych na świecie - ols. To dom żurawi i łosi.


Las kończy się, a przed nami rozciągają się bagna. Bagno Ławki z wbijającą się w niego 400 metrową drewnianą kładką tzw. Długą Luką to moje ulubione miejsce nad Biebrzą. W wieczory majowe kładka jest okupowana przez birdwatcherów, bo to najpewniejsze miejsce na świecie, by zobaczyć wodniczkę.



Wodniczka, nasz ptasi symbol w Unii Europejskiej jest wyjątkowo wybrednym ptakiem. Lubi turzycowiska, ale koszone - na dodatek we wrześniu. Lubi mokre, ale nie zalewane tereny. Przez utratę siedlisk wodniczka stała się ptakiem skrajnie rzadkim. W Polsce występuje 25% jej światowej populacji, więc spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Na szczęście znalazły się pieniądze na jej ochronę, a że jest gatunkiem parasolowym, czyli takim dzięki ochronie którego korzystają także inne ptaki, bagno Ławki nadal dźwięczy śpiewem. Ptak jest naprawdę niepozorny, śpiew też, ale dla ptasiarzy ma niepowtarzalną siłę przyciągania - to takie "zobaczyć wodniczkę i umrzeć".
Za Długą Luką po lewej stronie drogi jest jeszcze jedna wieża widokowa, z której łatwo wypatrzeć łosia.

Ruszamy dalej. Grobla Honczarowska ma zawsze miejsce w moim sercu, tu widziałam pierwsze moje łosie w życiu, pierwsze podlaskie stogi siana  i pierwsze tokujące kszyki. Grobla wbija się głęboko w bagno, najpierw wiedzie przez las, by po trzech kilometrach doprowadzić nas do wieży widokowej. Z wieży rozciąga się widok na tzw. batalionową łąkę - obszar wykaszanych turzycowisk, będących mieszkaniem zarówno ptaków jak i rzadkich gatunków flory.


Wracamy po własnych śladach i ruszamy dalej. Mijamy drewniany Dwór Dobarz, w którym można zjeść i się przespać i docieramy do kolejnej ścieżki - Barwik. Tu także możemy doświadczyć mozaiki siedlisk i różnorodności doliny Biebrzy. Na ścieżce znajduje się podest, z którego obserwowano dawniej toki dubeltów (ale ptaki zmieniły tokowisko), oraz wieża widokowa, z której łatwo o wypatrzenie łosia. My mieliśmy szczęście zobaczyć łoszaka z mamusią. Na Barwiku znajduje się także pomnik poświęcony Wiktorowi Wołkowowi, najlepszemu fotografowi Biebrzy i Podlasia. 



Dalej Barwik przechodzi w Gugny, ale przyznam szczerze, że nigdy nie udało mi się przejść tej ścieżki. Prowadzi przez bagno, ale takie po kolana. Zdarzały się na Gugnach zabłąkania, gdy trzciny sięgały już powyżej linii wzroku.  Zawsze jest tam mokro i do takiej wyprawy trzeba się dobrze przygotować. 

To lecimy dalej. Najpierw mijamy bór sosnowy porastający wydmy, który w zimie stanowi ostoję łosia. Za nim znajduje się skręt do Olszowej Drogi, maleńkiej wsi na końcu świata, dalej zaczynają się forty. W pobliżu Olszowej Drogi znajduje się fort IV "Nowy". To zapowiedź tego, co  czeka na nas w Osowcu. 


Tymczasem krajobraz znów się zmienia. Teraz, w maju wygląda tak jakby na brzozowy las spadł śnieg. Jesteśmy w borze bagiennym, kolejnym arcycennym siedlisku leśnym. Znajdziemy tu bagno zwyczajne, borówkę bagienną i rosiczkę. Najbardziej charakterystycznym elementem krajobrazu są torfianki -  doły po wydobyciu torfu, które stanowią śmiertelną pułapkę dla ludzi i zwierząt. Pod zielonym kożuszkiem kryją się pokłady błota, z którego nikt nie jest w stanie wyjść o własnych siłach. Mieliśmy okazję zobaczyć szczątki dwóch łosi, które wpadły do pułapki wczesną wiosną i zostały w niej na zawsze. 



Dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą nr 65 i skręcamy w lewo. W Osowcu Twierdzy znajduje się siedziba Biebrzańskiego Parku Narodowego oraz dawny fort carski, strzegący przeprawy przez biebrzańskie bagna. Jego zwiedzenie (tylko z przewodnikiem) zajmuje około 2 godzin. O tajemniczej  mieszkance fortu Osowiec pisałam Wam kiedyś tutaj.



Pamiętajcie, po Carskiej Drodze jeździmy łośtrożnie! Łoś wyskakuje nagle!


Informacje praktyczne:

Na wszystkie ścieżki BPN obowiązują bilety wstępu, które można kupić m.in. w Dworze Dobarz i w Osowcu Twierdzy. 

Przy wejściach na szlaki znajdują się parkingi oraz stojaki na rowery (biegnie tędy Green Velo). Kilka lat temu przemieszczałam się po Carskiej Drodze autostopem i na własnych nogach, ale ten etap mam już chyba za sobą ;) Polecam rower albo samochód.

Sprawdzone noclegi to Leśna Polana oraz Gospodarstwo Maliszewskich w Laskowcu. Jedzenie dostępne tylko w Dworze Dobarz.

8 komentarzy:

  1. Zdecydowanie wolę moje pogórzańskie błota od bagien, człowiek się uciapta ale nie utopi i to jest jakiś plus. Na pewno dla ptasiarzy to Mekka. A w takies szlaki tylko rowerem, piechotą by mi chyba nogi odpadły po takim płaskim terenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bagnach tez się można pięknie uciaptać bez topienia ;) Rower fajna rzecz, ale dla obserwacji ptaków najlepsze są jednak własne nogi

      Usuń
    2. Zdecydowanie wolę patrzeć na ptaki przez lunetę lub lornetkę niż przez nogi, ale każdy patrzy jak mu wygodniej ;)
      A tak na serio, ja mam duszę kawalerzysty, a kawalerzysta jezdzi na rowerze a "do boju" (obserwacji) po zejściu z rowera rusza pieszo ;) no i nie wyszło całkiem na serio... Fatum jakieś sowizdżalskie.

      Usuń
    3. Macieju, nad Biebrzą i na koń możesz wskoczyć!

      Usuń
    4. O!!! I to jest przygoda dla mnie... Aczkolwiek wypadku pradziadka (Ułan kresowy,kombatant 1920 roku) z koniem topiącym się w poleskich bagnach zaznać bym nie chciał.
      Ciekawe jakie ptaki można wypatrzeć pędząc cwałem przez biebrzańskie szuwary...? Najpewniej orła cień ;)

      Usuń
  2. Zazdroszczę Ci podglądania ptaków, u nas to zawsze jest przy okazji czegoś. Choć chyba pora, aby nie zwariować od życia w mieście, zacząć podróżować w celu obserwacji ptaków. Pochwalę się, że nam udało się ostatnio obserwować żołny i nie jestem w stanie opisać szczęścia, jakie temu towarzyszyło. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej jeździłam na ptaki, a przy okazji coś tam zobaczyłam. Teraz wreszcie znalazłam złoty środek i nauczyłam się łączyć obie pasje. Pozdrawiam!

      PS. A żołny to w ogóle bajka

      Usuń
  3. Ile ja bym dał za taką ucieczkę od zgiełku miasta! To jest chyba ten rodzaj krajobrazu, który przemawia do mnie najbardziej. Zapytam może też od strony technicznej - z jakiego aparatu było korzystane? ;>

    OdpowiedzUsuń

TOP