Pyra, pyra, pyra!
Pyrlandia, pyra poznańska. Czym mieszkańcy Wielkopolski zasłużyli sobie na takie określenia? Miłością do ziemniaków! Jej korzeni należy szukać w XIX wieku, kiedy to ziemniak upowszechnił się na tyle, że stał się podstawą jadłospisu ludności Wielkopolski. A dlaczego ziemniaka nazwano pyrą? Podobno od nazwy Peru, skąd warzywo płynęło do Europy. A Peru od pyry dzieli już mały krok :).
Pyry, gzik, kapusta i jeszcze wieprzowina! |
Z ziemniaków Wielkopolanie robią całą masę pysznych potraw na czele z pyrami z gzikiem. To właśnie pyry z gzikiem kuchnia wielkopolska przyjęła za symbol. To danie, to nic innego jak gotowany ziemniak w mundurku podany z odpowiednio doprawionym serkiem twarogowym. Ziemniak jest super, gzik jest wspaniały, ale połączone w jedno danie jakoś do mnie nie przemawia. Ale spróbować trzeba!
Z ziemniaków można zrobić także szare kluski. Wyrabia się je w oparciu o surowe tarte ziemniaki, a ugotowane podaje się z dodatkiem zasmażanej kapusty, suto okraszone boczkiem. Szagówki to także kluski ziemniaczane cięte na szagę (czyli na ukos), kształtem przypominające kopytka, a tajemniczo brzmiące plyndze to nic innego jak smażone na oleju placki ziemniaczane.
Czernina, parzybroda i ślepe ryby
O czerninie pewnie niektórzy z was słyszeli (a może i dostali), bo to osławiona czarna polewka. Przyrządza się ją z podrobów z dodatkiem kaczej krwi, cukru i octu. Powiem Wam tylko, że brzmi to gorzej niż smakuje.
Parzybroda to kolejna z wielkopolskich zup, bardzo gęsta i sycąca. Jej bazą jest kapusta, ziemniaki i mnóstwo warzyw. A jaka potrawa kryje się pod nazwą ślepe ryby? Z rybami nie ma nic wspólnego. To postna zupa (dlatego ślepa, bez oka tłuszczu), z ziemniaków, a jakże! Bardzo prosta i bardzo, bardzo smaczna.
Gęś, kaczka, wieprzowina
Mam nadzieję, że nabraliście apetytu, bo na stół wjeżdżają ciężsi zawodnicy. Po pierwsze - jak kuchnia wielkopolska to i gęś. Gęś jedzona tradycyjnie na Świętego Marcina podawana w formie rosołu, pieczonej piersi albo udka. Będąc w Poznaniu w okolicach 11 listopada prawie w każdym restauracyjnym menu znajdziecie dania z gęsi w najrozmaitszej postaci.
W Wielkopolsce popularna jest także kaczka. Jeśli chcecie zjeść ją po poznańsku, musi być upieczona z jabłkami i podana w wybornym towarzystwie modrej kapusty i drożdżowych pyz - kluch na łachu.
Ajsbajn, kapusta i pyrki |
Na trzecim miejscu uplasowała się wieprzowina. I tu warto wspomnieć golonkę czyli ajsbajn z kapustą oraz galart - zimne nóżki.
A na deser - słodkie!
Mianem słodkie poznaniak określi wszystkie desery. A zatem w Poznaniu kupimy sznekę z glancem, czyli po prostu drożdżówkę z lukrem. W oktawę Bożego Ciała i w okolicach Wszystkich Świętych zjemy rury - łukowatego kształtu ciastka piernikowe na miodzie. Ciekawą potrawą jest bambrzok czyli pieczona na blasze babka ziemniaczana, tyle że w wersji słodkiej, bo z cukrem.
![]() |
Rogal świętomarciński |
I jest też król wielkopolskiej kuchni - rogal świętomarciński. Ten prawdziwy, certyfikowany musi zostać wykonany z ciasta półfrancuskiego, ważyć od 150 do 250 g. We wnętrzu skrywa nadzienie z białego maku z bakaliami i aromatem migdałowym. Z zewnątrz kusi lukrem i posypką z orzechów.
I to wszystko Wielkopolanie popiją napojem z hyćki, czyli kwiatów czarnego bzu z dodatkiem cytryny albo ciemnym piwem z Miłosławia.
A teraz kuchnia wielkopolska praktycznie, czyli gdzie zjeść w Poznaniu
Ha, i tu się zaczynają schody. W Poznaniu nie znalazłam restauracji, w której wybór dań regionalnych (a nie tylko bazujących na regionalnych produktach) byłby szeroki. Tym niemniej kilka adresów udało mi się zebrać i przetestować.
Na kaczkę po poznańsku warto wstąpić do Knajpki na Fyrtlu w dzielnicy Jeżyce, Pyra Bar oferuje dania na bazie ziemniaka (znajdziecie i pyry z gzikiem, i szagówki). Na ślepe ryby i plyndze zajrzyjcie do Podkoziołka. W dzielnicy Śródka wyróżnia się Hyćka, jadłam tam naprawdę dobrą czerninę o bogatym śliwkowym smaku. W Hyćce naprawdę trudno o wolny stolik. Urzekła mnie Pastela, bo bazuje na regionalnych produktach (polecam wieprzowinę złotnicką).
Gdzie zjeść najlepszego rogala świętomarcińskiego nie wiem, bo co roku palmę pierwszeństwa dzierży inna cukiernia. Najważniejsze, by były oryginalne - z certyfikatem. Dużą estymą darzę te z cukierni H. Piskorskiej. I chyba nie tylko ja, o czym świadczą wielkie kolejki.
Na kaczkę po poznańsku warto wstąpić do Knajpki na Fyrtlu w dzielnicy Jeżyce, Pyra Bar oferuje dania na bazie ziemniaka (znajdziecie i pyry z gzikiem, i szagówki). Na ślepe ryby i plyndze zajrzyjcie do Podkoziołka. W dzielnicy Śródka wyróżnia się Hyćka, jadłam tam naprawdę dobrą czerninę o bogatym śliwkowym smaku. W Hyćce naprawdę trudno o wolny stolik. Urzekła mnie Pastela, bo bazuje na regionalnych produktach (polecam wieprzowinę złotnicką).
Gdzie zjeść najlepszego rogala świętomarcińskiego nie wiem, bo co roku palmę pierwszeństwa dzierży inna cukiernia. Najważniejsze, by były oryginalne - z certyfikatem. Dużą estymą darzę te z cukierni H. Piskorskiej. I chyba nie tylko ja, o czym świadczą wielkie kolejki.
A teraz zadanie dla Was Wielkopolanie (i nie tylko). Może Wy znacie jakieś ciekawe miejsca serwujące kuchnię wielkopolską w Poznaniu i poza Poznaniem? I gdzie iść na te rogale?
Pod tym linkiem >>klik<< znajdziecie Listę produktów tradycyjnych woj. wielkopolskiego, a tutaj >>klik<< listę restauracji zrzeszonych w sieci Dziedzictwo Kulinarne Wielkopolski.
Pod tym linkiem >>klik<< znajdziecie Listę produktów tradycyjnych woj. wielkopolskiego, a tutaj >>klik<< listę restauracji zrzeszonych w sieci Dziedzictwo Kulinarne Wielkopolski.
Apetycznie się zrobiło.
OdpowiedzUsuńWszystko wielkopolskie, ale parzybroda, zwana u nas pazibrodą, jest i świętokrzyską potrawą.
Mieszkam na granicy z Wielkopolską i znam te potrawy. Są pyszne i pożywne.
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze nadrobić trochę zaległości w kuchni wielkopolskiej ;)
OdpowiedzUsuńMniam...
OdpowiedzUsuńKocham ziemniaczaną kuchnię, a ostatni raz jak byłem w Poznaniu to trafiłem do restauracji... greckiej... wstyd jak diabli...