Pociągi lubię namiętnie, a do zabytków techniki, jak już kilkakrotnie pisałam, żywię niezachwiany zachwyt kompletnego laika. Dlatego nie mogłam sobie odmówić udziału w takim wydarzeniu!
Na Galę Parowozów już po raz szósty organizowaną przez Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej dotarłam w niedzielę, trzeciego i
ostatniego dnia imprezy, oczywiście pociągiem. Niestety zabytkowy skład
Pafawag odjeżdżał z dworca we Wrocławiu zbyt wcześnie i musiałam zadowolić się szynobusem. Na dworcu przywitał mnie za to buchający parą Czerwony Baron wyruszający właśnie w podróż do Krzyżowej, żegnany przez licznych widzów, wśród których prym wiodły zachwycone dzieci.
Jaworzyna Śląska to miasto, o którym mówi się, że powstało z pary. Gdy w 1843 r. wybudowano linię Wrocław - Świebodzice a następnie jej coraz liczniejsze odgałęzienia, wokół pierwszego węzła kolejowego na Śląsku powstała osada kolejowa, która z czasem dała początek przemysłowemu miastu. Dzięki odkryciu złóż glinki powstały, istniejące do dziś Zakłady Porcelany Stołowej Karolina. Ale to pociągi grały w Jaworzynie zawsze pierwsze skrzypce i tak jest na pewno w dniu dzisiejszym.
Trafiłam akurat na prezentację parowozów. Oprócz jaworzyńskiej TK 48 - 18 przybyły lokomotywy z Czech, a także z parowozowni w Pyskowicach, Chabówce i Wolsztynie. Szczególnie wolsztyńska, ogromna pasażerska Pt 47 - 65 zrobiła na widzach wielkie wrażenie. Parowozy buchały parą, gwizdały, dymiły i po chwili wszyscy byli głusi, brudni, śmierdzący i bardzo szczęśliwi.
Oprócz parowozów pod parą przybyli widzowie mogli obejrzeć eksponaty w Muzeum. Zajrzeliśmy do pokoju naczelnika stacji, obejrzeliśmy kolejarskie pamiątki (piękny zbiór dawnych biletów), motory i zabawki związane z motoryzacją. W parowozowni Muzeum znajdują się także lokomotywy, które (na razie!) nie mają szans wyruszyć w drogę. Spodobała mi się drezyna - Warszawa, którą po torach udawano się na inspekcję.
No dobra, oglądamy, podziwiamy, ale przyjechaliśmy tu dla nich! Dla tych ponad stutonowych gigantów, które przecież są na chodzie, o czym co chwilę przypominają widzom głośnym gwizdem i kłębami dymu. No to trzeba się przejechać! Najpierw odbywamy kurs trasą parowozową, w letnich odkrytych wagonach z XIX/XX wieku ciągniętych przez lokomotywę TY 42 - 24. Wjeżdżamy do parowozowni, która w czasach swej świetności obsługiwała nawet sześćdziesiąt parowozów dziennie! Mamy także okazję zobaczyć jedyną czynną zabytkową zapadnię kolejową na Dolnym Śląsku.
... i się napić |
Druga podróż jest nieco dłuższa. Wsiadamy do zabytkowego składu Pafal, prowadzonego przez lokomotywę TKt 48-191, który zabiera nas na wycieczkę do pobliskiej Świdnicy. Jest dużo dymu, zapomniany już nieco stukot kół, nawet bilety nawiązują do tradycji. A żeby tej stało się zadość, konduktor wybija w nich dziurkę. Na stacji w Świdnicy parowóz wykonuje manewry przepięcia i po chwili możemy wracać, albo udać się na zwiedzanie miasta.
Nie wszyscy lubią technikę, zapach smaru, gorąco buchające od potężnego kadłuba lokomotywy. Nie wszystkich wzrusza widok pędzącego parowozu. Ale chwała tym, którzy ratują ten kawałek dziedzictwa materialnego. I radość, że te poczciwe teigreki i tekatki, które czasem kilkadziesiąt lat rdzewiały na bocznicach dostały drugą szansę, drugie życie. Niech żyją!
Ta drezyna Warszawa, to chyba z Sochaczewa przyjechała - tylko tam mają jedną zachowaną. A pociąg pod parą zawsze robi wrażenie :-)
OdpowiedzUsuńA w ZYCIU!! Drezyna ta zostala nabyta z PRYWATNYCH rak. Nie ma ona nic wspolnego z ta z Sochaczewa :)
UsuńZastanawiam mnie dlaczego takie drogie bilety oraz dlaczego nie prezentowano na stacji Jaworzyna śląska lokomotyw pod parą ( ktoś powie, że w nocy było). Jak się jedzie z dzieckiem 150km w jedną stronę to nie można czekać do wieczora. Perony są lepszym miejscem do prezentacji takich wspaniałych pojazdów niż obrotnica. Słaba organizacja pięknych pojazdów.
OdpowiedzUsuńw/g programu nocna parada w godz. 22.30 do 23.30 zakończyła się o godz. 22.35 zjazdem do parowozowni.Lufa z organizacji i tyle.
UsuńPiękne są! Uwielbiam takie imprezy. Już czuję ten zapach pary buchającej!
OdpowiedzUsuńNo cóż, z racji wykształcenia i zawodu; technika, a zwłaszcza technika związana z parą jest mi bliska. Pociągi jako środek lokomocji kocham od zawsze, a lokomotywy parowe odkąd poznałem zasadę ich działania już szczególnie cenię.
OdpowiedzUsuńwarto wiexzieć iż większość krajów posiada zasoby lokomotyw parowych oraz samochodów na tzw. holzgaz na wypadek wojny lub innej klęski, bo one pojadą nawet na drewnie gdy inną infrastrukurę diabli wezmą.
Świetne miejsce dla dorosłych i dla dzieci. Po cały opis zapraszam na blog
OdpowiedzUsuńhttps://www.atrakcyjne-wakacje-z-dzieckiem.pl/2018/07/muzeum-kolejnictwa-jaworzyna-slaska.html?m=1