Wyobraźcie sobie życie z
dala od cywilizacji, życie proste, wypełnione skupieniem i pracą fizyczną,
gdzie za towarzyszy macie tylko podobnych sobie milczków. Czy mowa o pierwszych
kolonizatorach jakiegoś dzikiego kawałka świata? Poniekąd tak. Dziś chcę Wam
opowiedzieć o cystersach, gdyż tak się złożyło, że w niewielkich odstępach
czasu odwiedziłam trzy spośród ponad czterdziestu obiektów cysterskich w
Polsce, tworzących szlak cysterski w Polsce południowej.
Na początek tradycyjna
podróż w czasie. Skoczmy od razu w w średniowiecze, do 1098 r. Świętobliwy Robert
z Molesme powołuje w Citeaux (łac.
Cistertium) zgromadzenie zakonne, które nazwę bierze od tej francuskiej
miejscowości. Reguła nowego zakonu, oparta na benedyktyńskiej, jest surowa -
nakazuje milczenie, posty i pracę fizyczną. Ta ostatnia sprawiła, że cystersi
byli chętnie uposażani przez właścicieli dóbr ziemskich na terenach jeszcze
dzikich i niezagospodarowanych, bo świetnie sobie tam radzili. Byli
prekursorami zmian i innowacji w rolnictwie. Rozpowszechnili trójpolówkę,
zakładali pierwsze stawy rybne (choćby te w Dolinie Baryczy) i browary.
W 1990 r. decyzją Rady
Europejskiej powołano Międzynarodowy Szlak Cysterski łączący obiekty w całej
Europie. W Polsce na szlaku znalazło się czterdzieści zabytków, usytuowanych
przede wszystkim na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku. Odwiedziłam trzy
obiekty- w Mogile, Szczyrzycu i świętokrzyskim Jędrzejowie.
Klasztor w Mogile
Zacznijmy tuż za miedzą.
Klasztor w niegdysiejszej wsi Mogiła, dziś znajdujący się w granicach
administracyjnych Krakowa powstał w XIII w. dzięki fundacji rodu Odrowążów. W
pierwszych dokumentach nosi miano Clara Tumba - Jasna Mogiła, podobno z
przyczyny bliskiego sąsiedztwa z Kopcem Wandy, miejscem pochówku legendarnej
władczyni.
Klasztor zasłynął dzięki
cudownej figurze Chrystusa Mogilskiego (więcej o osobliwościach krakowskich
kościołów, w tym opactwa w Mogile poczytacie tutaj). Figura Ukrzyżowanego
słynęła z mocy uzdrowicielskich i ściągała licznych pielgrzymów, ale
Maksymilian III Habsburg wizyty w klasztorze na pewno miło nie wspominał. W
1587 r., gdy doszło do podwójnej elekcji wspomniany Maksymilian stanął pod
Krakowem, właśnie w Mogile. Jego wojsko rozsiadło się w klasztorze. Jeden z
żołnierzy dla żartu założył swój hełm na głowę Chrystusa Mogilskiego. Hełm z
brzękiem upadł na posadzkę, a niedoszłemu królowi wszystko się naraz posypało.
Kolejno zmagał się z szalejącą zarazą, dezercjami, nieudanym szturmem na
Kraków, aż odstąpił od swoich planów. Więcej szczęścia miał prawie 250 lat
później car Aleksander I, gdy stanął w Mogile pod osłoną nocy po przegranej
bitwie pod Austerlitz. Zakonnicy gościnnie go przyjęli i opatrzyli na drogę.
Klasztor w Mogile,
nieprzerwanie działający od XIII w. jeszcze kilkakrotnie wracał na karty
historii, najczęściej bocznym wejściem. W czasach najnowszych, po powstaniu
Nowej Huty wziął na siebie duszpasterstwo szybko powstającego ośrodka.
Co zastaniemy w środku?
Prawie niezmienione gotyckie, harmonijne wnętrze i XVI-wieczne fragmenty
fresków Stanisława Samostrzelnika (dość barbarzyńsko potraktowane w czasach I
wojny światowej przez profesora ASP Jana Bukowskiego. Oryginały zostały
zdrapane a dziś możemy oglądać we wnętrzu powstałe wtedy wzory kwiatowe...).
Klasztor w Jędrzejowie
W Jędrzejowie powstało
drugie opactwo cysterskie na ziemiach polskich. Zakonnicy są tu obecni od 1149
r. (chociaż z długą przerwą od 1819 do 1945 r.) Jego najznamienitszym
mieszkańcem był biskup krakowski, bł. Wincenty Kadłubek. Kronikarz porzucił
biskupi stolec i pieszo udał się z Krakowa do Jędrzejowa, witany z honorami
przez opata. Wchodząc do kościoła południowym wejściem spójrzcie w górę, w
miejscu, w którym znajdowała się cela Kadłubka znajduje się stosowny napis.
Jego doczesne szczątki spoczęły we wnętrzu kościoła, a relikwie znajdują się w
jednej z kaplic.
Pierwotnie romański,
następnie gotycki kościół przyklasztorny obecnie nosi formę późnobarokową. Z
zewnątrz trochę posępny, wewnątrz mieni się kolorami, za sprawą polichromii z
XVIII w. Jędrzejowskie opactwo poszczycić się może także jednymi z najlepiej
brzmiących organów w Polsce.
Koniecznie zajrzyjcie także do Muzeum Zegarów!
Klasztor w Szczyrzycu
Ukryty wśród
"wysp" Beskidu Wyspowego malutki Szczyrzyc sprawia wrażenie, jakby
niewiele zmienił się od czasów średniowiecza. Wchodząc do wsi czarnym szlakiem
widzimy ją z góry jak na dłoni. Mury klasztoru bieleją pomiędzy drzewami, dymy
się snują leniwie, a nad tym sielskim obrazkiem unosi się muczenie krów i
gdakanie kur. I tak mi się wydaje, że zamiast butów trekkingowych mam na nogach
rzemienne sandały a w dłoni jakiś kostur potężny.
Cystersów do Szczyrzyca
sprowadził z Jędrzejowa w 1234 r. wojewoda krakowski Teodor z Gryfitów.
Pracowici mnisi do dziś prowadzą tu dobrze funkcjonujące gospodarstwo i browar.
Trzech rodzajów piwa klasztornego pełnoletni mogą spróbować w położonej
nieopodal klasztoru restauracji Marysieńka.
W dawnym spichrzu utworzono
muzeum z ciekawymi zbiorami wszelkich osobliwości - broni, numizmatów i
archiwaliów. Zajrzeć należy także do kościoła pw. NMP Wniebowziętej i św.
Stanisława, kościoła ciekawego, bo wzniesionego na planie krzyża łacińskiego z
cudownym wizerunkiem MB Szczyrzyckiej w głównym ołtarzu.
Niewiele brakowało, a
klasztor w Szczyrzycu przestałby istnieć! I nie tylko przez pożary, zubożenie i
zawieruchy wojenne. Największe zagrożenie stanowiły siły piekielne.
Zamieszkujący te okolice diabeł nie mógł znieść bicia klasztornych dzwonów.
Postanowił zniszczyć świątynię i w tym celu odszukał w górach ogromny głaz.
Niósł go w łapach i już, już miał zrzucić na klasztor, gdy posłyszał pianie
koguta i stracił diabelską moc. Głaz leży dotąd w pobliżu drogi, a wdzięczni
cystersi nadal hodują ptactwo domowe, może na wszelki wypadek.
Polecam zacząć przygodę ze
Szczyrzycem właśnie od Diabelskiego Kamienia, położonego w Krzesławicach tuż
przy drodze, a dalej udać się czarnym szlakiem przez malownicze pola i
wzniesienia aż do klasztoru.
We wszystkich trzech
klasztorach nadal mieszkają cystersi. We wszystkich trzech łatwo odnaleźć
spokój, zakłócany tylko przez szum wskazówek pędzących wstecz, aż do
średniowiecza.
Z tej trójcy, nie znam tylko Mogiły. Bardzo lubię Jędrzejów, nie ma tam tłumu turystów, a jest pięknie. Szczyrzyc odkryłem dopiero w 2013 roku. Najpierw usłyszałem o Diabelskim Kamieniu, a potem dowiedziałem się o Cystersach. A dzisiaj w Tesco kupiłem po raz pierwszy piwo ze Szczyrzyca :-) Zobaczymy jak smakuje.
OdpowiedzUsuńDaj znać jak smakowało. Ja piłam jedno na miejscu i było super :)
UsuńByło to "uitu pitu" pszeniczne. Dużo ekstraktu i IPA, czyli wyszło dość gorzkie. Dobre, chociaż wolę preferuję goryczki. Będę eksperymentował z innymi, jak tylko je gdzieś znajdę :-)
UsuńAj Cystersi to jedno z bardziej niesamowitych zjawisk w historii świata, od lat obiecuję sobie rajd szlakiem cysterskim po Polsce (pewnie by trzeba samochodem, ale trudno) i zawsze nie mogę się wybrać.
OdpowiedzUsuńDoskonała porada z czarnym szlakiem od Diabelskiego ... sam tak szedłem!
Ps. narobiłaś mi smaku żeby wrócić.
W takich miejscach czas się zatrzymał... Nie znam tych okolic, ale na pewno warte są odwiedzenia :)
OdpowiedzUsuńCysterskie klasztory to były prawdziwie samowystarczalne przedsiębiorstwa. Oni wtedy cywilizowali kraj. Byli pionierami.
OdpowiedzUsuńCzekam na Wąchock :)
Bardzo wartościowy i pełen cennych informacji wpis. Dziękuję za podzielenie się wiedzą!
OdpowiedzUsuń