W
południe soczewka skupia najwięcej światła. Ciepło promieni
słonecznych powoduje
zapalenie prochu
i złota armatka wystrzela,
obwieszczając godzinę 12.00.
Tak
biją
słoneczne godziny w Jędrzejowie!
Opisany
zegar został
wykonany w Paryżu dla
Stanisława Leszczyńskiego i jest jednym z ponad sześciuset
zegarów, które podziwiać można w Państwowym
Muzeum
im. Przypkowskich w Jędrzejowie.
To pod
względem wielkości (po
Oksfordzie
i Chicago)
trzecia na świecie kolekcja zegarów
i przyrządów astronomicznych.
Jej
początki sięgają początku XX w. gdy Feliks Przypkowski, lekarz z
zawodu a z zamiłowania astronom, meteorolog i bibliofil nabył
pierwsze zegary i umieścił je w swoim mieszkaniu w Rynku. Pasją
zaraził syna Tadeusza, a ten w 1962 r. przekazał ogromną już
wtedy kolekcję państwu. Dziś turyści mogą zwiedzać dawne
mieszkanie Przypkowskich.
Kamienica Przypkowskich od strony dziedzińca |
Wkraczamy
do niepozornej bramy. Kupujemy bilety i po chwili wspinamy się za
naszą Panią Przewodnik do niegdysiejszej poczekalni. Witają nas
portrety Przypkowskich oraz imponujące drzewo genealogiczne rodu,
którego korzenie sięgają średniowiecza. Tak jak pacjenci przed
stu laty, tak i my przechodzimy do gabinetu lekarza. Wnętrza
mieszkania zachowały się praktycznie w niezmienionej formie.
Widzimy leżankę, piękne, intarsjowane biurko i książki w
etażerce. Dostrzegamy też pierwsze zegary.
Sypialnia Pani Domu |
Zegarowy
głód lekko zaspokajamy w kolejnym pokoju. W gablotach zgromadzono
pokaźną kolekcję klepsydr wszelkiej formy oraz bardzo ciekawych
zegarów ogniowych. Przechodzimy przez kolejne pomieszczenia:
jadalnię, kuchnię, sypialnię. Wreszcie są. Wiszące, stojące,
szafkowe, polskie i niemieckie. Zegary. Wszędzie zegary. Jeden nawet
wisi u sufitu w formie kuli, na którą zerkali niegdyś grający pod
nim w karty mężczyźni, tylko nieznacznie zadzierając głowę do
góry.
Zegar karciany |
Ale
to i tak przedsmak tego, co czeka na nas w następnym pomieszczeniu.
Wchodzimy do obszernej sali wypełnionej szklanymi gablotami. A w
każdej gablocie zegary słoneczne- gnomony i zegary wysokościowe,
wertykalne i azymutalne, zegary przenośne i wielkie jak pół
gabloty. Od ich rozmaitości, wymiarów, form i ozdób może się
zakręcić w głowie. Przystajemy zachwyceni przy każdym z tych
maleńkich cudów nauki i sztuki.
Zegary słoneczne |
Teraz
znajdujemy się w budynku przylegającym do mieszkania naszych
bohaterów. Mieściła się tu niegdyś apteka. Obecnie Muzeum
zaadaptowało pomieszczenia tworząc również w nich wnętrza
mieszczańskie. Najbardziej podoba mi się sala kurdybanów.
Kurdybany (najbardziej znane chyba te z Wawelu) to po prostu tapety
ze skóry, bardzo bogato zdobione.
Kurdyban |
Po
około godzinie zwiedzania opuszczamy gmach Muzeum. Udajemy się
jeszcze na dziedziniec i do ogrodu, gdzie także znajdują się
zegary słoneczne, niestety o tej porze roku jeszcze śpiące w
otulinie z włókniny.
Jeśli
komuś z Was po takiej wycieczce nadal będzie mało czasomierzy,
zachęcam do spaceru po Jędrzejowie. To miasto, w którym na zegary
natkniecie się praktycznie na każdym kroku. Niektóre z nich (jak
ten na fasadzie kościoła św. Trójcy) wykonał sam Feliks
Przypkowski.
Zegar słoneczny na fasadzie kościoła św. Trójcy |
Koniecznie
zajrzyjcie do klasztoru Cystersów (o którym możecie poczytać tutaj), a w pełni sezonu turystycznego (maj- wrzesień) skuście
się na przejażdżkę Ekspresem Ponidzie- to frajda nie tylko dla
najmłodszych.
Jak u Pana Tik Taka ;)Dzięki za to odkrycie mi kolejnego punktu wartego uwagi na świętokrzyskiej mapie :) A Ponidzie rowerem, rowerem, jeszcze raz rowerem! Magiczny kawałek ziemi!
OdpowiedzUsuńGłośna kolekcja. Choć sam czasu szczególną estymą nie darzę, to trudno nie docenić kunsztu i pomysłowości twórców oraz pasji zbieracza. Wybierałem się tam wiele razy, ale zawsze jakoś schodziłem na inne szlaki.
OdpowiedzUsuńByłem kilka razy w Jędrzejowie, ale nie zdecydowałem się wejść do muzeum, niewiele z nich mi się podoba. Cały wolny czas poświęciłem klasztorowi cystersów
OdpowiedzUsuńKlasztor jest wart naprawdę długiego pobytu, zgadzam się! Natomiast z muzeami mam wprost odwrotnie niż Ty- lubię bardzo i zawsze zaglądam, może z racji wykształcenia
UsuńTen strzelający zegar to na serio? Bardzo fajne muzeum a zegar karciany w niczym zegara nie przypomina - przez to jest taki ciekawy.
OdpowiedzUsuńPodobno na serio, tyle że dziś już nie strzela bo jest w gablocie. Ale fajnie wygląda :)
UsuńNa serio - była taka moda w Europie.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Z6_YNk5sdhc
na tym filmie jest szerzej omówiony, niestety nie udało mi się znaleźć filmiku w którym pokazują faktyczny strzał, ale kiedyś był w TV.
Unikatowe muzeum. Czekam na relację z Klasztoru. Sam od dawien dawna nie byłem, choć nie mam daleko. Ale jeszcze bliżej mam do Wąchocka.
OdpowiedzUsuńDopisuję to muzeum do mojego notesu na listę miejsc do odwiedzenia. Bardzo lubię zegary, zwłaszcza z przeszłością i bagażem doświadczeń. ;) Niestety nie znam jeszcze Jędrzejowa i okolic, ale z przyjemnością poczytam o klasztorze.
OdpowiedzUsuńOgród w sezonie wygląda równie ciekawie, zwłaszcza kaskadowa fontanna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo roku odwiedzamy śwętokrzyskie, chyba moje ulubione województwo, jednak w muzeum jeszcze nie byliśmy. Serdeczne dzięki za relację i zachęcenie do odwiedzenia tego niezwykłego muzeum!
OdpowiedzUsuńW jędrzejowskim muzeum ze wzruszeniem oglądam poczekalnię lekarską, bo u dra Feliksa leczyła się część mojej rodziny. Biblioteka niezwykle zasobna! Bardzo ciekawy jest dla mnie zestaw kuchenny z dawną "lodówką".
OdpowiedzUsuńW pomieszczeniach tych padł kiedyś (I wojna) strzał podczas czyszczenia broni, który wystraszył niezwykłego Gościa. Każdy zakątek domu jest ciekawy, nawet sprzęt pod łóżkiem też ;-P. Kto jeszcze tu nie był, niech żałuje