Nad Hańczą |
W poprzednim poście pisałam o moich podróżniczych planach na ten rok, natomiast w tym stworzyłam mini listę miejsc do odwiedzenia dla każdego w ciągu najbliższych 365 dni. To trochę klucz, według którego podróżuję, a trochę próba zebrania moich ulubionych miejsc w jedną listę. Ile z nich widzieliście?
Styczeń
Zimą
ciągnie mnie do miasta i ciągnie mnie nad morze. Gdańsk jest
spełnieniem obu pragnień. Nawet podczas mrozów tak siarczystych
jak obecne w mieście takim jak Gdański nie grozi nam przymusowe
uwięzienie w kawiarni albo pokoju hotelowym. Można zaszyć się w
licznych muzeach (polecam Muzeum Narodowe z cudownym Sądem
Ostatecznym Memlinga i Muzeum Morskie, nie tylko dla fanów żeglugi,
Ratusz i Dwór Artusa). Jedyną wadą takich zimowych podróży do
miast jest fakt, że większość (a najczęściej wszystkie) punktów
widokowych jest wtedy nieczynna.
Luty
Środek
zimy i duża szansa na śnieg. Dla tych, którzy nie lubią białego
szaleństwa na stokach polecam Ojcowski Park Narodowy. Można
pojeździć na biegówkach, albo po prostu udać się na spacer jedną
z dolinek. Sama architektura Ojcowa wzorowana na szwajcarskich
uzdrowiskach, ubrana śniegową czapę, przeniesie Was i w czasie i
przestrzeni. Na zmarzlaków czeka herbata (i nie tylko) w
klimatycznej Piwnicy pod Nietoperzem.
Marzec
Czyżby
już czuć było wiosnę w powietrzu? Czyżby powracały pierwsze
klucze gęsi? Dla mnie to znak, że trzeba wyruszyć na ptaki. A
gdzie najlepiej? W marcu do Parku Narodowego Ujście Warty, wtedy
gęsi i żurawie zbijają się w największe stada, a ich podniebne
manewry to jeden z najpiękniejszych spektakli natury.
Kwiecień
Do
pełni sezonu turystycznego jeszcze daleko, ale pogoda już
pewniejsza. Na taki czas wybieram zawsze jakiś turystyczny hit,
choćby Kazimierz Dolny nad Wisłą. Urokliwa miejscowość o tej
porze roku wolna jest jeszcze od tłumu turystów i w pełni można
poczuć klimat małego miasteczka. A jeśli ktoś tęskni za przyrodą
i wędrówkami, czeka na niego spacer po jednym z lessowych wąwozów
w okolicy.
Maj
Wszędzie
wiosna. Szkoda tego czasu na miasta i cywilizację. Czas odwiedzić
ostatni prawdziwy las w Europie, Puszczę Białowieską i zagłębić
się w ogłuszające koncerty ptaków. W maju po prostu trzeba udać się do
Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego i na łąki nad
Narewką, zobaczyć prastare dęby wypuszczające pąki na Szlaku Dębów
Królewskich, rowerem spenetrować drogi między wsiami Budy i Teremiski,
i poczuć jak budzi się życie.
Czerwiec
A
może Amazonia? Zielona wstęga rzeki meandrująca sobie tylko znanym
sposobem, rozśpiewane szuwary, prawdziwie dzikie przeprawy na drugi
brzeg? Takie rzeczy tylko w Narwiańskim Parku Narodowym. Można
popłynąć kajakiem, można przeprawić się na tratwie w Waniewie.
Tylko te komary!
Lipiec
Wiecie
co najbardziej lubię w lecie? Zboże. Bez łanów zboża nie ma
lata. W lipcu warto pojechać na Roztocze. Ta rolnicza kraina z
pasami pól, „szumami” na rzekach i pasącymi się nad stawami
konikami polskimi urzeknie Was sielskością. To Arkadia, albo po
prostu polskie lato.
Sierpień
Szczyt
sezonu, teraz trzeba być ostrożnym, by nie wpaść w sam środek
turystycznego kotła. W Suwalskim Parku Krajobrazowym nam to nie
grozi. Zimna jak sam lodowiec Hańcza, kilometry szlaków i zielone
pastwiska usiane głazami to moja Kraina Łagodności. Ściągawkę
z kulinarnych specjałów macie tutaj a listę moich ulubionych miejsc tutaj
Wrzesień
Pora
ruszyć w góry. Z ogromu ulubionych pasm padło na Karkonosze. Czarują mnie
te góry jakąś dzikością, surowością, choć przecież są tak
łatwo dostępne. Wybieram Karpacz lub Szklarską Porębę
(najczęściej Karpacz) i wędruję po trochę mniej tłumnych o tej
porze roku szlakach: przez Słonecznik na Śnieżkę albo przez
Łabski Szczyt na Szrenicę.
Październik
Serce
krzyczy: Bieszczady, bo w październiku są bezkonkurencyjne. Ale
chciałam poszukać dla Was czegoś mniej oczywistego i znalazłam-
Pogórze Ciężkowickie. Jest tu gdzie wędrować, jest co zobaczyć.
Koniecznie odwiedźcie Skalne Miasto k. Ciężkowic, Biecz z ogromną
wieżą ratuszową i Binarową z drewnianym kościołem wpisanym na
Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Listopad
Najczęściej
deszczowy, szary i ponury. Gdzie uciec przed niepogodą? Pod ziemię!
Spośród licznych podziemnych tras proponuję zjazd do kopalni Guido w Zabrzu oraz Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach. Temperatura
stała, na głowę nie nakapie (choć w Tarnowskich Górach można
się pochlapać podczas zwiedzania sztolni łodzią).
Grudzień
I
znowu wracam do miasta, tym razem bliżej- do Sandomierza. Nie będzie
przesadą jeśli nazwę je jednym z najładniejszych zespołów
miejskich w Polsce. Jest w nim jakaś kameralność małego miasta,
moc zabytków (z katedrą na czele i arcyciekawym muzeum
diecezjalnym, serio). Piękny widok z góry rozciąga się z Bramy
Opatowskiej, a po widok z dołu (równie ładny) należy udać się
do podnóża skarpy wiślanej.
Minęło
12 miesięcy i znowu mamy Nowy Rok, koło się obróciło. Teraz
możemy podsumować, ile z proponowanych miejsc udało nam się
zobaczyć i stworzyć nową listę, bo zabawa w zwiedzanie Polski nie
kończy się NIGDY.
Bardzo dobre zestawienie, u mnie natura wygrywa z architekturą, stąd propozycje na czerwiec i lipiec zapisuję w kalendarzu na ten rok! Udanego, podróżniczego roku!
OdpowiedzUsuńU mnie też wygrywa :)
UsuńSuper lista, większość miejsc już miała okazję zobaczyć. Masz rację, zwiedzanie Polski nie kończy się NIGDY!
OdpowiedzUsuńpoza Narwią to byłem wszędzie - do Kazimierza też zamyślamy w tym roku wrócić.
OdpowiedzUsuńOczywiście Ciężkowice i okolice polecam - jak będziesz to nie zapomnij o Jamnej - to magiczne miejsce.
Ciebie niełatwo czymś zaskoczyć :)
UsuńMiejscem nie, ale już swoim na to miejsce spojrzeniem...
UsuńKilka pomysłów podbieram, dzięki za inspirację ;)
OdpowiedzUsuńNa takie dłuższe wypady to urlopu trochę mało :( Ale Sudety i Karkonosze też cały czas mam w planach :) A Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach serdecznie polecam !!!
OdpowiedzUsuńW znacznej większości miejsc, miałam okazję bywać i wszystkie jak najbardziej godne polecenia. Do odwiedzających Sandomierz zalecam nie zapomnieć o okolicznych Górach Pieprzowych. A tym, co kochają przyrodę na świętokrzyskiej ziemi polecam Ponidzie ;)
OdpowiedzUsuńLuty i widok z Jonaszówki, tak mi bliski... Rozglądam się tutaj (nie po Ojcowie, tylko po Twoim blogu :) dopiero od paru chwil i zanim całkiem się zaczytam, to chciałam powiedzieć, że ogromnie się cieszę z odkrycia. Przeczytałam właśnie wpis o obserwacji ptaków - piszesz tak, że ma się chęć rzucić wszystko i ruszyć w drogę. Już widzę, że znajdę tu sporo znajomych miejsc i mnóstwo pomysłów na nowe wędrówki.
OdpowiedzUsuńUdanego roku :)
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa, tak dla mnie ważne. Do poczytania!
UsuńNajbardziej przyciągają mnie (oprócz gór) te zamglone miejsca, mokradła, pustkowia, Puszcza Białowieska, oglądając te zdjęcia niemal słyszę dźwięki tych miejsc:)
OdpowiedzUsuń