25 maja

Śnieżnik wzięty, czyli wielka majowa wyrypa



Masyw Śnieżnika
        
 Zanim na własne oczy ujrzeliśmy Masyw Śnieżnika sporo się o nim naczytaliśmy i nasłuchaliśmy. O tym, że mikroklimat tam surowy, wiatry potężne, a śniegi leżą do późnej wiosny. O tym, że ludzi na szlakach niewiele, ostępy jeszcze dzikie a panoramy bajeczne. Oczywiście takie doniesienia najłatwiej zweryfikować na własnej skórze, więc ostatni długi weekend poświęciliśmy na eksplorację. Jak ugościł nas Śnieżnik?



Wyprawę zaczynamy w centrum Międzygórza. Wędrujemy za czerwonymi znakami wzdłuż malowniczego potoku Wilczka, mijając kolejne drewniane pensjonaty. 
 
Masyw Śnieżnika
Wilczka

Wreszcie ostatni znika gdzieś za nami, a przed nami wyłania się pierwsze w tym dniu strome podejście. Po pokonaniu zbocza trafiamy na szeroką, żwirową drogę, z której odsłaniają się widoki na Międzygórze, Igliczną i Smrekowiec. 
 
Masyw Śnieżnika
Widok na Igliczną

Powoli nabieramy wysokości trawersując zbocze Średniaka, a wędrówkę umilają nam tablice informacyjne ścieżki dydaktyczno- przyrodniczej. Stopniowo droga zamienia się w ścieżkę, coraz więcej spotykamy ciekawych form skalnych, a na dokładkę otwiera nam się widok na Mały Śnieżnik. To chyba najbardziej malowniczy fragment szlaku.

 
Masyw Śnieżnika
Na zboczach Średniaka


Do przejścia pozostała nam jedynie Hala pod Śnieżnikiem i już jesteśmy pod schroniskiem "Na Śnieżniku". Odtrąbić zwycięstwa jeszcze nie możemy, schronisko od szczytu dzieli około 40 minut marszu. Zdecydowaliśmy, że odpoczniemy w drodze powrotnej, teraz chcemy z marszu zdobyć króla tych ziem, Śnieżnik we własnej osobie.  Prowadzą nas zielone znaki. Tuż za schroniskiem następuje szybka zmiana aury z wiosennej na zimową. Na szlaku pełno topniejącego śniegu, zaczyna także wiać lodowaty wiatr. Weryfikujemy pierwsze śnieżnickie legendy.

 
Masyw Śnieżnika
Szlak na Śnieżnik


Mozolnie pniemy się w górę. Wreszcie spotykamy granicę czeską i wzdłuż słupków docieramy na szczyt. Zgodnie stwierdzamy, że sława Śnieżnika go wyprzedza: jest zimno, a wiatr wieje jakby głowę chciał urwać. Jestem w stanie uwierzyć, że średnia temperatura roczna to 1,6 C. Opatulamy się w cały nasz przyodziewek i zapoznajemy się ze szczytem.

 
Masyw Śnieżnika
Prawie na szczycie


Pierwsza w oczy rzuca się kupa kamieni. To smutna pamiątka po wieży widokowej zbudowanej w 1889 r. Przez długie dziesięciolecia kamienna budowla była symbolem całej Kotliny Kłodzkiej. Zaniedbywana i niszczejąca po II wojnie światowej została ostatecznie wysadzona przez wojsko w 1973 r. Dzisiaj  wszyscy zdobywcy Śnieżnika wspinają się już tylko na kupę gruzu.

 
Masyw Śnieżnika
Na Śnieżniku


Panorama ze szczytu obejmuje cały masyw i pół Kotliny Kłodzkiej. Przycupnęliśmy w miarę zacisznym miejscu i cieszymy oczy. Wracamy po własnych śladach. Teraz wiemy, że zasłużyliśmy na odpoczynek w schronisku, ciepły posiłek i szarlotkę na deser.



Trochę rozleniwia nas słoneczna pogoda i dobre jedzenie, ale czas wreszcie wyruszyć w dalszą drogę. Na kolejne szczyty powiedzie nas zielona farba. Najpierw idziemy po dość płaskim terenie w pryzmach topniejącego śniegu i błocie, później odbijamy na dość strome i śliskie zbocze i po około 45 minutach zdobywamy młodszego brata, czyli Mały Śnieżnik. Na szczycie nie ma ludzkiej duszy, tylko świerki i stado jeleni, które przebiega szlak w odległości kilkunastu metrów od nas.

 
Masyw Śnieżnika
Widok z Goworka


Z marszu zdobywamy Goworek i schodzimy do Przełęczy Puchacza. To węzeł szlaków, współdzielony przez Polaków i Czechów. Patrzymy na zegarek. Choć już późne popołudnie nie możemy sobie odmówić przyjemności zdobycia jeszcze jednego szczytu, bardzo ciekawego, bo z jego zboczy wypływają potoki stanowiące zlewiska trzech mórz: Bałtyku, Morza Czarnego i Morza Północnego.

 
Masyw Śnieżnika
Na Trójmorskim Wierchu


Zanim jednak dotrzemy na Trójmorski Wierch musimy pokonać powalone drzewa zalegające na zielonym szlaku. Trochę błądzimy między konarami i wykrotami, ale udaje nam się nie zgubić. Docieramy na szczyt i od razu wspinamy się wieżę widokową. Szybko przekonujemy się, że o możliwościach wiatru w Masywie Śnieżnika nie wiedzieliśmy do tej pory zgoła nic. Nie zdmuchnęło nas na szczęście, a widoki z wieży rekompensowały wszelkie niedogodności. Czesi potocznie nazywają szczyt Dachem Europy. Oczywiście dużo w tym przesady zważywszy na wysokość, ale mając przed oczami tak szerokie panoramy trudno nie uznać, że w tym stwierdzeniu naszych sąsiadów jest wiele prawdy.

 
Masyw Śnieżnika
Z Trójmorskiego Wierchu


Znów szukamy własnych śladów pomiędzy pniami drzew i szczęśliwie  wracamy do Przełęczy Puchacza. Na węźle szlaków wybieramy żółte znaki. Po dwóch godzinach wędrówki, najpierw przez las, później przez malownicze łąki docieramy do centrum Międzygórza. Przemaszerowaliśmy 27 km.

 
Masyw Śnieżnika
Kapliczka na żółtym szlaku


Śnieżnik, mimo wiosennej aury w dolinach pokazał nam, że pogłoski o jego surowości nie były przesadzone. I choć nas straszył i straszył, w rezultacie całkiem nas oczarował.



Więcej o najpiękniejszych miejscach Masywu Śnieżnika poczytacie tutaj,

a o mieście- perełce Kotliny Kłodzkiej tutaj

5 komentarzy:

  1. Niezła wyrypa :-) Smutne jest to, co piszecie o wieży na Śnieżniku. Niestety, to taki Polski standard. Czesi zachowali chyba wszystkie wieże widokowe, jaki im pozostawił w spadku wiek XIX, u nas zaniedbano i zburzono prawie wszystko, zachowały się nieliczne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna wyrypa i dystans godny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do joty wypada się zgodzić. 27 km sporo! Na równince było by nogi czuć, a tu teren wielokrotnie trudniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Śnieżnika mam sentyment. Oświadczyłem się na jego szczycie. Masyw przebyliśmy 3 lata temu w majówkę, pogoda nie dopisała, ale górki nam się bardzo podobały. Kiedyś na pewno wrócimy.

    Ciekawy blog. Dodałem do zakładek i będę czytywać :)

    OdpowiedzUsuń

TOP