09 maja

Rogalin. O czym szumią dęby


Są, obok poznańskich koziołków i osławionych pyr z gzikiem symbolem Wielkopolski. Kilkusetletnie olbrzymy rosnące na nadwarciańskich łęgach, w pewnym oddaleniu od siebie, jakby nie chciały nic utracić ze swojego majestatu przy równie majestatycznych sąsiadach. Niektóre grube i przysadziste, inne rozłożyste, o gęstych, zielonych koronach lub suchych kikutach sterczących w niebo. 

Zamieram z zachwytu gdy pokonujemy niewysokie wzniesienie, a przed nami ukazuje się jadowicie zielona łąka. Z niej wyrastają prawdziwe matuzalemy, drzewne olbrzymy, powykręcane od wieku i wiatru. Przeglądają się w błękitnym niebie i nadwarciańskim starorzeczu. W koronach ostrzegawczo skrzeczą sikory, nad łąkami krzyczy kania. Chcę zachować ten obraz jak najdłużej.


Rogalińskie dęby


Dęby rogalińskie są pozostałością lasu, który niegdyś porastał nadwarciańskie łąki. Najstarsze mają około 500 - 600 lat.  To największe skupisko dębów w Europie, podobno jest ich tu ponad 1450. Objęte są ochroną w ramach Rogalińskiego Parku Krajobrazowego. Z tą ochroną to jest prawdziwy kłopot. Bo dęby upodobał sobie bardzo rzadki chrząszcz - kozioróg dębosz, którego obecność wpływa jednak negatywnie na drzewa. Chronić dęby czy owada? Oto jest pytanie!




Największe okazy, prawdziwi Entowie, to znani skądinąd bracia - Lech, Czech i Rus. Ten pierwszy w obwodzie ma ponad 9 metrów. Według legendy w tym miejscu stała niegdyś pogańska świątynia.  Oczywiście dęby nie mogą pamiętać czasów przedchrześcijańskich, są zdecydowanie młodsze, ale mają w sobie rzeczywiście majestat bóstwa. Żeby je zobaczyć należy przekroczyć furtkę i przestąpić progi rogalińskiej rezydencji, a to już osobna historia.

Pałac w Rogalinie


Pałac w Rogalinie, rezydencja i siedziba rodu Raczyńskich powstał w II poł. XVIII wieku w stylu późnobarokowym. Majątek pozostał w rękach Raczyńskich do 1939 r. W 1991 r., w setne urodziny ostatniego męskiego przedstawiciela rodu, Edwarda Bernarda Raczyńskiego został przekazany narodowi. To z rodu Raczyńskich wywodzą się takie wybitne osobowości jak Edward, twórca słynnej biblioteki i inicjator budowy Złotej Kaplicy w Poznaniu i wspomniany Edward Bernard - prezydent RP na uchodźstwie.
Rezydencja jest przepiękna i na jej kompletne, dokładne zwiedzenie należy przeznaczyć cały dzień.




Zacząć trzeba od pałacu. Na parterze i pierwszym piętrze z pietyzmem odtworzono pałacowe wnętrza. Urzeka zwłaszcza wykonana w drewnie biblioteka z fantastycznymi spiralnymi schodami. Zwiedzanie trwa około godziny, a towarzyszy nam audioprzewodnik. I z niego dowiadujemy się, w którym pokoju Edward i Roger zrobili sobie salę do tenisa, kto był największą elegantką i do czego zdolne są amorki. W pałacowym skrzydle znajduje się galeria portretów oraz gabinet londyński - odtworzone miejsce pracy prezydenta Raczyńskiego.



W osobnym budynku, specjalnie w tym celu wybudowanym udostępniono kolekcję obrazów zgromadzoną przed Edwarda Aleksandra Raczyńskiego. Ze ścian patrzą na nas "Fałaty", "Malczewskie", "Wyspiańskie", jest też "Joanna D'Arc" Matejki, obraz naprawdę imponujący rozmachem. Trzeba zajrzeć także do powozowni. W niej zgromadzono najrozmaitsze coupe, landa, karety i sanki.

Tyle z wnętrz. Czas trochę pospacerować. Powędrujemy aleją na wschód, w stronę budynku, który przypomina raczej antyczną świątynię niż kościół katolicki, a taką właśnie pełni funkcję. Kaplica pw. św Marcelina z XIX wieku jest rodową kryptą i mauzoleum Raczyńskich. Tu w sarkofagach w obszernej sali spoczywa większość członków dostojnego rodu. 



Wracamy w kierunku pałacu, mijamy budynek, za fasadą rozciąga się rokokowy ogród z misternie przyciętymi formacjami roślin, labiryntami z buku i dominującym nad ogrodem parnasem, sztucznie usypanym kopcem. A dalej widzimy ogród angielski ze znanymi nam już Lechem, Czechem i Rusem, równie imponującym Edwardem i całą dębową bracią. Warto spojrzeć na dęby z punktów widokowych, ale jeszcze lepiej zejść za strzałką "Nadwarciańskie łęgi" nad starorzecze, by z bliska popatrzeć na olbrzymy.




My powędrowaliśmy czerwonym szlakiem aż do Puszczykowa, wzdłuż łęgów, potem łąk i lasów, przez urokliwy Rogalinek. Oby rogalińskie dęby szumiały jak najdłużej!

10 komentarzy:

  1. Tymi dębami zachwycał się już Arkady Fiedler we wczesnej młodości, a wcześniej i później całe pokolenia osób którym dane było je zobaczyć. Magiczne miejsce. Pałac oddałaś na zdjęciach i w opisie niezwykle atrakcyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że te dęby jeszcze troszkę postoją, dla kolejnych pokoleń!

      Usuń
  2. O tych dębach wiele słyszałem i oglądałem w necie jak również o pałacu. Niestety nie było mi dana jak dotąd tam dotrzeć. Z tych najsłynniejszych odwiedziłem jedynie Bartka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie Bartka brakuje, choć tak blisko...

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że jeszcze stoi !? http://www.turystykapolska.entro.pl/pomniki_przyrody-13-p.html

      Usuń
  3. Nie wiedziałem, że w tych rejonach są tak wspaniałe drzewa. Chętnie je zobaczę, jak będę w okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dęby w Rogalinie prezentują się naprawdę wspaniale, i mimo, że jeden z "braci" już się nie zazielenia na wiosnę, to wciąż jego kształt imponuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dożył sędziwego wieku, pewnie jeszcze postoi - nadal jest domem dla wielu stworzeń

      Usuń
  5. Kocham drzewa, dęby, sosny, wierzby. Jakbym miała dużą działkę wszędzie byłyby drzewa.

    OdpowiedzUsuń

TOP