Środek zimy. Nawet najwięksi miłośnicy śniegu i mrozu mają powoli dość. I ja też mam kryzys. Z trudem wstaję, odczuwam ciągłe zmęczenie, najprostsze czynności trafiają na listę "do zrobienia w przyszłości". Nawet planowanie podróży mnie nie cieszy. Ba! Najbliższe wyjazdy dopiero szkicują się gdzieś na horyzoncie, od tygodni znajdując się w fazie wegetatywnej. Czy to brak słońca, witamin, smog czy zwykłe zmęczenie?
Ale motywuję się, bo zawsze lubiłam zimowe podróżowanie. Szczególnie w miejsca, w których byłam o innej porze roku. Czasem tak się różnią, że mogę znów mieć swój mały pierwszy raz.
Zimą nie spotkamy tłumów turystów i możemy dostrzec prawdziwą naturę miejsca, w sezonie zakrzyczaną i zadeptaną, przykrytą chińszczyzną i sezonowymi knajpami. Czasem w tej zimowej ciszy, w pustce szlaku można usłyszeć jak ziemia oddycha. Można poczuć się samemu na świecie.
I miasta zmieniają swoje oblicza. Mienią się światełkami poświątecznych ozdób, kuszą bożonarodzeniowymi targami i grzanym winem z beczki. Zimą ceny są bardziej przyjazne, kawiarnie nęcą rozgrzewającymi napojami i jest okazja, by przez ich okna cały wieczór patrzeć na ulicę.
Moje zimowe zwiedzanie jest inne. Krótsze, bo dzień jest krótszy, częściej przerywane posiłkami i posiadówkami przy szklaneczce. W cieplejszych porach roku staram się zobaczyć jak najwięcej. Jestem typem osoby, która zbyt długo nie może wysiedzieć w jednym miejscu (to już wiecie z wpisów o bałtyckich plażach), włóczyć się bez celu małymi uliczkami lubię także tylko do pewnego momentu. Właśnie w zimie mogę zwolnić i pozbyć się wyrzutów sumienia.
A wędrówki po śniegu maja w sobie coś oczyszczającego, dużo bardziej niż te letnie i jesienne. Zmarznięte policzki, zimne powietrze w płucach i mozolne wspinanie się po mokrym śniegu dają dużo większe pojęcie o własnych możliwościach i dużo większą satysfakcję.
Ale motywuję się, bo zawsze lubiłam zimowe podróżowanie. Szczególnie w miejsca, w których byłam o innej porze roku. Czasem tak się różnią, że mogę znów mieć swój mały pierwszy raz.
Zimą nie spotkamy tłumów turystów i możemy dostrzec prawdziwą naturę miejsca, w sezonie zakrzyczaną i zadeptaną, przykrytą chińszczyzną i sezonowymi knajpami. Czasem w tej zimowej ciszy, w pustce szlaku można usłyszeć jak ziemia oddycha. Można poczuć się samemu na świecie.
I miasta zmieniają swoje oblicza. Mienią się światełkami poświątecznych ozdób, kuszą bożonarodzeniowymi targami i grzanym winem z beczki. Zimą ceny są bardziej przyjazne, kawiarnie nęcą rozgrzewającymi napojami i jest okazja, by przez ich okna cały wieczór patrzeć na ulicę.
Moje zimowe zwiedzanie jest inne. Krótsze, bo dzień jest krótszy, częściej przerywane posiłkami i posiadówkami przy szklaneczce. W cieplejszych porach roku staram się zobaczyć jak najwięcej. Jestem typem osoby, która zbyt długo nie może wysiedzieć w jednym miejscu (to już wiecie z wpisów o bałtyckich plażach), włóczyć się bez celu małymi uliczkami lubię także tylko do pewnego momentu. Właśnie w zimie mogę zwolnić i pozbyć się wyrzutów sumienia.
A wędrówki po śniegu maja w sobie coś oczyszczającego, dużo bardziej niż te letnie i jesienne. Zmarznięte policzki, zimne powietrze w płucach i mozolne wspinanie się po mokrym śniegu dają dużo większe pojęcie o własnych możliwościach i dużo większą satysfakcję.
5 pomysłów na zimowe wyjazdy w Polsce
1. Afryka dzika
Palmiarnia Poznańska |
Można wybrać namiastkę ciepłych krajów i odwiedzić Czarny Ląd. Gdzie? Choćby w Afrykarium we Wrocławiu. Po przekroczeniu szklanych drzwi zalewa nas fala prawdziwie egzotycznego ciepła. Wędrujemy po dżungli Kongo, Wybrzeżu Szkieletowym i zaglądamy na dno afrykańskich jezior. Więcej o wrocławskim Afrykarium poczytacie tutaj >>klik<<
Alternatywą są także palmiarnie. Moja ulubiona to Palmiarnia Poznańska. Tam to się można dopiero przenieść w przestrzeni! Wędrujemy sobie po kolejnych strefach klimatycznych, wdychamy ciepłe, wilgotne powietrze, nad głowami latają nam ptaki, a między roślinami pływają ryby. To naprawdę niskobudżetowa wycieczka w ciepłe kraje ;)
2. Pod ziemią
Skoro na ziemi jest zimno, sypie i wieje warto zjechać pod ziemię. A gwarantuję Wam, że temperatura w kopalniach i podziemiach, oscylująca zwykle koło 8 C, w lecie jest dużo mniej przyjemna niż w zimie. W zimie to jest prawdziwe ciepełko!
Tras podziemnych jest w Polsce bez liku i wymienić wszystkich nie sposób. Moja ulubiona kopalnia to kopalnia węgla w Zabrzu i kopalnia soli w Bochni. W tej drugiej bilety w sezonie zimowym są sporo tańsze. I tak po cichu zdradzę Wam, że to ciekawsza alternatywa dla zatłoczonej Wieliczki. Kto nie był - pędzikiem!
3. Góry
Opcja dla tych, którzy się zimy nie boją. I choć zimowe wędrówki po górach mogą budzić obawy i kontrowersje, dla przygotowanego i rozważnego turysty to nic strasznego. Najważniejsze to dostosować stopień trudności trasy i warunki pogodowe do swojego doświadczenia. Moje pierwsze zimowe szlify zdobywałam w Beskidach i Pieninach (>>klik<<). Ostatnio na blogu mogliście poczytać o zimowej wyprawie w Bieszczady. I wiecie co? Już sobie zimy bez gór nie wyobrażam.
4. City break
Zimowy Stargard |
Choć zwiedzanie miasta w mrozie i śniegu do najprzyjemniejszych nie należy, dzień jest krótszy i trzeba się od czasu do czasu zagrzać w jakiejś przytulnej kawiarni, to właśnie miasta wydają się jednym z lepszych pomysłów na zimowy wyjazd. Urzekł mnie zimowy Toruń, zaczarował zimowy Szczecin i mój Kraków także zimową wydaje się najpiękniejszy.
5. Kulturalnie
A jeśli nie chcemy marznąć na zewnątrz, możemy wstąpić do muzeum, których jest bez liku w nawet najmniejszej mieścinie. Są takie, które wypełnią Wam cały dzień - jak Polin w Warszawie, Muzeum Śląskie w Katowicach i Podziemia Rynku w Krakowie.
Ale nie tylko muzea są dobrym pomysłem na spędzenie kulturalnego popołudnia. Można wybrać także teatr - choćby ten im. Słowackiego w Krakowie. To jest małe mauzoleum sztuki - zachwyca kurtyna malowana przez Siemiradzkiego, obrazy, przepyszny wystrój sali teatralnej i foyer. Albo kino - najstarsze czynne kino świata, czyli szczeciński Pionier.
Ale nie tylko muzea są dobrym pomysłem na spędzenie kulturalnego popołudnia. Można wybrać także teatr - choćby ten im. Słowackiego w Krakowie. To jest małe mauzoleum sztuki - zachwyca kurtyna malowana przez Siemiradzkiego, obrazy, przepyszny wystrój sali teatralnej i foyer. Albo kino - najstarsze czynne kino świata, czyli szczeciński Pionier.
Mam jeszcze jeden pomysł i aż się dziwię, że go dotychczas nie zrealizowałam - zimowy skansen. Bajkowo muszą wyglądać chaty pod pierzynką śniegu. A tegoroczna zima jest wyjątkowo fotogeniczna.
A Wy, jak radzicie sobie z wyjazdami w zimie? Uprawiacie zimowe sporty? Czekacie pod kocem na wiosnę? Uciekacie zagranicę?
Generalnie mam taki zapierdziel życiowy że o podróżach myślę jak nastolatek o Joannie Krupie ;)
OdpowiedzUsuńNawet materiału o powstańcach styczniowych mogę nie zdążyć wrzucić.
W poniedziałek wybywam w Magury i jest to światełkiem w tunelu.
Powiem szczerze w zimie miast zwiedzać na lubię bo... Swego czasu na kajakach przeziębiłem sobie pęcherz i teraz zwyczajnie nie mogę zbyt długo trzymać. W górach, muzeach i kawiarniach nie ma problemu ale większość miast (łącznie z Berlinem) jest dalece niedostatecznie uzbrojona w stosowne miejsca ;)
A propos kawiarni - wybierz się do Tarnowa, oglądniesz Stary Cmentarz a na kawę wpadniesz do Tramwaju, polecam kawę motorniczego kosztuje dychę ale jest niesamowita latte z miętą i "wchodzi" bez cukru. Poza tym możesz swobodnie przyglądać się miastu bo Tramwaj jest na placu Sobieskiego (dawny Pocztowy - jak byś chciała notkę o jego CK przeszłości, to wiesz do kogo się zwrócić)
W Tarnowie byłam, ale wpisu nie odważę się opublikować - teren jest zarezerwowany dla większego eksperta :)
UsuńNie wykręcisz się... w stanowczym tonie domagam się wpisu nt. Tarnowa!!!
UsuńObiecuję się nie wymądrzać...
;)
Zimą najchętniej byłbym w górach. A jak nie mogę, to korzystam z nart biegowych na równinach, bo to pierwsza zima od lat, gdzie można do woli wybiegać się na nartach. A w niedzielę jadę fotografować - zimą nie trzeba wstawać aż tak wcześnie, aby skoro świt być już na miejscu. I to jest dodatni plus, jak mawiał nasz były prezydent :-)
OdpowiedzUsuńO tak, zimowe świty to właściwie jedyne, jakie mam okazję oglądać :)
Usuń