27 października

Muzea Warszawskie: Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich

Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich

Na początku był las. Z tyłu zostały znajome miasta, wsie i gościńce. Przed nimi rozpościerała się dzika puszcza, której końca nie było widać. Gdzie się osiedlić? Czy w tej lesistej krainie znajdzie się bezpieczne miejsce, z dala od wrogów? Szli naprzód, a swoją drogę powierzali Bogu. I Bóg ich nie zawiódł. Usłyszeli głos z nieba- „Po lin”. „Tu odpoczniesz”. Kraj, do którego przybyli tak właśnie nazwali. Polin. Polska.


Minął właśnie rok od utworzenia Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. Instytucja za cel wzięła sobie przedstawienie tysiącletniego bytowania Żydów w Polsce, we wszystkich jej aspektach: kulturowych, historycznych, społecznych. Jak się to udało?

Budynek lśni w słońcu. To minimalistyczna, przeszklona bryła. Wyłom w tej jednolitej szklanej tafli tworzy wejście główne. Podobno jego wygląd nawiązywać ma do Morza Czerwonego i pierwszej wielkiej wędrówki Żydów. Do mnie to przemawia. Wejdźmy do środka.

Wita nas las. Świergot ptaków, szum liści. Słowa legendy o osiedleniu się Żydów na ziemiach polskich przepływają przez ekrany instalacji.

Naszą wędrówkę rozpoczynamy w średniowieczu i wraz z pierwszymi osadnikami i kupcami żydowskimi uczestniczymy w poznawaniu nowej ojczyzny, w jej historii i codzienności. Otrzymujemy przywileje królewskie, śledzimy rozwój miasta: Poznania i Kazimierza. Muzeum jest multimedialne i interaktywne- projektujemy własne brakteaty, tworzymy odbitki na prasie drukarskiej. Tu można dotykać prawie każdego elementu ekspozycji, a informacje, zadania, ciekawostki są poukrywane dosłownie wszędzie.

Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Wejście na wystawę stałą Polin

Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Mój brakteat


Błądzę po salach, słucham średniowiecznych chorałów. Nagle muzyka się zmienia, zmienia się też nastrój. Nadszedł czas wielkich wojen XVII wieku, czas pożarów i mordów. Przechodzimy i przez ten trudny kawałek historii. I wychodzimy na plac. A tam kramy, odgłosy rozmów, na ekranach przesuwają się postaci. Wchłaniamy życie małego miasteczka. Jest dom, jest cheder - szkoła dla chłopców i jest synagoga. Ta ostatnia zatrzymuje mnie na dłużej, gdyż jest absolutnie zachwycająca. W sali muzeum odtworzono wnętrze nieistniejącej synagogi z Gwoźdźca. Z drewnianych belek patrzą na nas zwierzęta, mienią się znaki zodiaku, symbole, litery hebrajskie. Od kolorów wiruje w głowie.
Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Sklepienie synagogi z Gwoźdźca

Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Rekonstrukcja synagogi z Gwoźdźca

Życie w miasteczku snuje się leniwie, skupione na codziennych sprawach, aż przyszedł czas zaborów. Znowu wielka historia wkroczyła w życie zwykłego człowieka bez pytania. Trzeba przyjąć postawy wobec zaborców, wobec utraty Niepodległości. Pojawiają się nowe dekrety, zarządzenia. Ale życie toczy się dalej, choć i ono się zmienia. Najmocniej widać to na weselu, porównujemy opowieści młodych panien, gości o tym ważnym dniu. Tradycja powoli odchodzi i wkracza nowe. Docieram do dworca kolejowego. Może emigracja? A może praca w fabryce? Przecież buduje się Łódź, rodzą się wielkie fortuny. 
 
Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Na dworcu

Wielka Wojna. Spalone domy, obrócone w gruzy miasta, zniszczone synagogi. Ale z tego pożaru wyłania się Niepodległa Polska, a z nią nowe prądy, nowe poglądy. Porywa nas barwny świat chasydów, grzmią z mównic działacze, zwolennicy asymilacji i syjonizmu. Spaceruję ulicą, czytam gazety, wstępuje do kina i kawiarni. Wybieram się na wycieczkę za miasto i na letni obóz.

>>Zobacz także:  Podziemia Rynku w Krakowie 
                             Muzeum Śląskie w Katowicach

A potem przychodzi II wojna światowa. To najsmutniejsza część wystawy. Najtragiczniejszy i chyba najbardziej znany kawałek historii Żydów. Pierwsze represje okupantów, szykany, pierwsze zarządzenia. Getto, deportacje, Powstanie, obozy. Wielka Zagłada. W tym kwartale zgromadzono fragmenty wspomnień, zdjęcia i relacje świadków. Przejdziemy razem z Januszem Korczakiem drogę z sierocińca na Umschlagplatz, zobaczymy wyburzane getto, doświadczymy strachu i braku nadziei wywożonych i mordowanych.

Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich
Ulice getta

Ostatnia część wystawy mówi o powojennej historii Żydów, aż do współczesności.

Jakie są moje wrażenia? Czy podobała mi się wizyta w Muzeum? Polin to przede wszystkim miejsce grające na emocjach, odczuciach. Nie znajdziecie tu wielu eksponatów, choć i takie oczywiście są. Tu się historii dotyka, odczuwa, przeżywa. Ja to lubię. Wyszłam dużo bogatsza, z większą wiedzą, z masą myśli do ułożenia w głowie.

Na wizytę w Polin zarezerwujcie minimum 2,5 godziny, żeby wchłonąć wszystko tak naprawdę należałoby odwiedzić Muzeum kilkukrotnie.
Więcej informacji na stronie: Muzeum Historii Żydów Polskich Polin

4 komentarze:

  1. Tak jest nowoczesna twarz muzealnictwa - nie zmienimy tego, i nawet nie chciał bym tego zmieniać. Ekspozycja zabytków owszem, ważna rzecz, ale zabytki nie uczą, one są, świadczą, ale nic poza tym. Podobnie jest w Muzeum Powstania Warszawskiego, całkiem blisko tez w Trzcinicy - zabytków stosunkowo niewiele, ale repliki można dotknąć, zważyć w rękach... zabytek jest zbyt cenny.

    A sami Żydzi? Od lat interesuję się ich życiem, kulturą, przeczytałem wszystkie książki I.B. Singera, mam na swoim blogu sporo wpisów o nich traktujących i ...
    Kilka refleksji:
    w MHŻ nie byłem osobiście, na podstawie opisu, internetu publikacji w prasie odnoszę wrażenie że stosunkowo mało tam o "Litwakach" a wiele o Askenazyjczykach, z drugiej strony Sefardyjczycy na terenach Rzeczypospolitej to były wyjątki. Pamiętam jednak słowa Davies'a że Askenazyjczycy to nie Żydzi ale Chazarowie którzy na Judaizm przeszli, Żydami zaś są Sefardyjczycy. Inna sprawa że "litwacy" to też w ogromnej mierze Askenazyjczycy tylko zeuropeizowani (bo często wcale nie spolonizowani). Dziś niby publikacji na ten temat mnóstwo ale... mętlik jak by większy niż wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ten trend w muzealnictwie, ale tylko pod warunkiem, że forma nie przerasta treści. Zbyt duża ilość gadżetów a za mała ilość wiedzy, którą możemy zdobyć- to nie dla mnie.

      O Litwakach nie rzuciło mi się w oczy nic, ale faktem jest, że do Muzeum trzeba by się wybrać kilkukrotnie, żeby wszystko przyswoić, zapamiętać.

      Usuń
    2. Zdecydowanie tak - muzeum powinno wspierać i ułatwiać zrozumienie poprzez makiety, inscenizacje czy rekonstrukcje - ale to nie może zastępować rzetelnych zbiorów i opracowań naukowych.

      Usuń
  2. Niestety nie miałam okazji być w tym muzeum, ale bardzo chętnie bym go odwiedziła. Zachęciłaś mnie dodatkowo:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

TOP