Na początku był las. Z tyłu zostały znajome miasta, wsie i gościńce. Przed nimi rozpościerała się dzika puszcza, której końca nie było widać. Gdzie się osiedlić? Czy w tej lesistej krainie znajdzie się bezpieczne miejsce, z dala od wrogów? Szli naprzód, a swoją drogę powierzali Bogu. I Bóg ich nie zawiódł. Usłyszeli głos z nieba- „Po lin”. „Tu odpoczniesz”. Kraj, do którego przybyli tak właśnie nazwali. Polin. Polska.
Minął
właśnie rok od utworzenia Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w
Warszawie. Instytucja za cel wzięła sobie przedstawienie
tysiącletniego bytowania Żydów w Polsce, we wszystkich jej
aspektach: kulturowych, historycznych, społecznych. Jak się to
udało?
Budynek
lśni w słońcu. To minimalistyczna, przeszklona bryła. Wyłom w
tej jednolitej szklanej tafli tworzy wejście główne. Podobno jego
wygląd nawiązywać ma do Morza Czerwonego i pierwszej wielkiej
wędrówki Żydów. Do mnie to przemawia. Wejdźmy do środka.
Wita
nas las. Świergot ptaków, szum liści. Słowa legendy o osiedleniu
się Żydów na ziemiach polskich przepływają przez ekrany
instalacji.
Naszą
wędrówkę rozpoczynamy w średniowieczu i wraz z pierwszymi
osadnikami i kupcami żydowskimi uczestniczymy w poznawaniu nowej
ojczyzny, w jej historii i codzienności. Otrzymujemy przywileje
królewskie, śledzimy rozwój miasta: Poznania i Kazimierza. Muzeum
jest multimedialne i interaktywne- projektujemy własne brakteaty,
tworzymy odbitki na prasie drukarskiej. Tu można dotykać prawie
każdego elementu ekspozycji, a informacje, zadania, ciekawostki są
poukrywane dosłownie wszędzie.
Wejście na wystawę stałą Polin |
Mój brakteat |
Błądzę
po salach, słucham średniowiecznych chorałów. Nagle muzyka się
zmienia, zmienia się też nastrój. Nadszedł czas wielkich wojen
XVII wieku, czas pożarów i mordów. Przechodzimy i przez ten trudny
kawałek historii. I wychodzimy na plac. A tam kramy, odgłosy
rozmów, na ekranach przesuwają się postaci. Wchłaniamy życie
małego miasteczka. Jest dom, jest cheder - szkoła dla chłopców i
jest synagoga. Ta ostatnia zatrzymuje mnie na dłużej, gdyż jest
absolutnie zachwycająca. W sali muzeum odtworzono wnętrze
nieistniejącej synagogi z Gwoźdźca. Z drewnianych belek patrzą na
nas zwierzęta, mienią się znaki zodiaku, symbole, litery
hebrajskie. Od kolorów wiruje w głowie.
Sklepienie synagogi z Gwoźdźca |
Rekonstrukcja synagogi z Gwoźdźca |
Życie
w miasteczku snuje się leniwie, skupione na codziennych sprawach, aż
przyszedł czas zaborów. Znowu wielka historia wkroczyła w życie
zwykłego człowieka bez pytania. Trzeba przyjąć postawy wobec
zaborców, wobec utraty Niepodległości. Pojawiają się nowe
dekrety, zarządzenia. Ale życie toczy się dalej, choć i ono się
zmienia. Najmocniej widać to na weselu, porównujemy opowieści
młodych panien, gości o tym ważnym dniu. Tradycja powoli odchodzi
i wkracza nowe. Docieram do dworca kolejowego. Może emigracja? A
może praca w fabryce? Przecież buduje się Łódź, rodzą się
wielkie fortuny.
Na dworcu |
Wielka
Wojna. Spalone domy, obrócone w gruzy miasta, zniszczone synagogi.
Ale z tego pożaru wyłania się Niepodległa Polska, a z nią nowe
prądy, nowe poglądy. Porywa nas barwny świat chasydów, grzmią z
mównic działacze, zwolennicy asymilacji i syjonizmu. Spaceruję
ulicą, czytam gazety, wstępuje do kina i kawiarni. Wybieram się na
wycieczkę za miasto i na letni obóz.
A
potem przychodzi II wojna światowa. To najsmutniejsza część
wystawy. Najtragiczniejszy i chyba najbardziej znany kawałek
historii Żydów. Pierwsze represje okupantów, szykany, pierwsze
zarządzenia. Getto, deportacje, Powstanie, obozy. Wielka Zagłada. W
tym kwartale zgromadzono fragmenty wspomnień, zdjęcia i relacje
świadków. Przejdziemy razem z Januszem Korczakiem drogę z
sierocińca na Umschlagplatz, zobaczymy wyburzane getto, doświadczymy
strachu i braku nadziei wywożonych i mordowanych.
Ulice getta |
Ostatnia
część wystawy mówi o powojennej historii Żydów, aż do
współczesności.
Jakie
są moje wrażenia? Czy podobała mi się wizyta w Muzeum? Polin to
przede wszystkim miejsce grające na emocjach, odczuciach. Nie
znajdziecie tu wielu eksponatów, choć i takie oczywiście są. Tu
się historii dotyka, odczuwa, przeżywa. Ja to lubię. Wyszłam dużo
bogatsza, z większą wiedzą, z masą myśli do ułożenia w głowie.
Na wizytę w Polin zarezerwujcie minimum 2,5 godziny, żeby wchłonąć wszystko tak naprawdę należałoby odwiedzić Muzeum kilkukrotnie.
Więcej informacji na stronie: Muzeum Historii Żydów Polskich Polin
Na wizytę w Polin zarezerwujcie minimum 2,5 godziny, żeby wchłonąć wszystko tak naprawdę należałoby odwiedzić Muzeum kilkukrotnie.
Więcej informacji na stronie: Muzeum Historii Żydów Polskich Polin
Tak jest nowoczesna twarz muzealnictwa - nie zmienimy tego, i nawet nie chciał bym tego zmieniać. Ekspozycja zabytków owszem, ważna rzecz, ale zabytki nie uczą, one są, świadczą, ale nic poza tym. Podobnie jest w Muzeum Powstania Warszawskiego, całkiem blisko tez w Trzcinicy - zabytków stosunkowo niewiele, ale repliki można dotknąć, zważyć w rękach... zabytek jest zbyt cenny.
OdpowiedzUsuńA sami Żydzi? Od lat interesuję się ich życiem, kulturą, przeczytałem wszystkie książki I.B. Singera, mam na swoim blogu sporo wpisów o nich traktujących i ...
Kilka refleksji:
w MHŻ nie byłem osobiście, na podstawie opisu, internetu publikacji w prasie odnoszę wrażenie że stosunkowo mało tam o "Litwakach" a wiele o Askenazyjczykach, z drugiej strony Sefardyjczycy na terenach Rzeczypospolitej to były wyjątki. Pamiętam jednak słowa Davies'a że Askenazyjczycy to nie Żydzi ale Chazarowie którzy na Judaizm przeszli, Żydami zaś są Sefardyjczycy. Inna sprawa że "litwacy" to też w ogromnej mierze Askenazyjczycy tylko zeuropeizowani (bo często wcale nie spolonizowani). Dziś niby publikacji na ten temat mnóstwo ale... mętlik jak by większy niż wcześniej.
Lubię ten trend w muzealnictwie, ale tylko pod warunkiem, że forma nie przerasta treści. Zbyt duża ilość gadżetów a za mała ilość wiedzy, którą możemy zdobyć- to nie dla mnie.
UsuńO Litwakach nie rzuciło mi się w oczy nic, ale faktem jest, że do Muzeum trzeba by się wybrać kilkukrotnie, żeby wszystko przyswoić, zapamiętać.
Zdecydowanie tak - muzeum powinno wspierać i ułatwiać zrozumienie poprzez makiety, inscenizacje czy rekonstrukcje - ale to nie może zastępować rzetelnych zbiorów i opracowań naukowych.
UsuńNiestety nie miałam okazji być w tym muzeum, ale bardzo chętnie bym go odwiedziła. Zachęciłaś mnie dodatkowo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!